Autorzy 2023 - promocja!

Bez lidera, bez ambicji, bez sukcesu

opublikowano: 22 września 2023
Bez lidera, bez ambicji, bez sukcesu

Nawet przerzucenie zainteresowania kibiców na kwestię wyboru nowego selekcjonera nie jest w stanie przykryć tego, co się w polskiej piłce dzieje w ostatnim czasie.

A mówiąc w największym skrócie, to katastrofa – komentuje na łamach tygodnika „Sieci” dziennikarz sportowy Cezary Kowalski.

Kowalski zwraca uwagę, że Polacy dali duży kredyt zaufania byłemu trenerowi reprezentacji Polski w piłce nożnej i liczyli, że pomoże nam zbudować silny zespół. Portugalczyk od początku zapewniał, że będzie mocno związany z krajem nad Wisłą i rzucał wiele górnolotnych wypowiedzi. Santos zapowiadał, że przeprowadza się do Warszawy, że od tej chwili czuje się Polakiem, że będziemy go widywać na ulicy, stadionach i w mediach, że wpłynie na kształtowanie gry w piłkę także drużyn młodzieżowych. A na pytanie o cytaty z Jana Pawła II poprawiał, przypominając, że to jest św. Jan Paweł II – czytamy w artykule.

Dziennikarz zauważa, że rzeczywistość okazała się zgoła inna i w brutalny sposób obnażyła dwulicowość Santosa. Przez dwa miesiące zabiegałem o wywiad z Santosem, ale mimo pomocy ludzi z PZPN nie udawało się. Z prostej przyczyny. W Polsce praktycznie go nie było. Na najważniejszych meczach ligowych pojawiał się tylko od wielkiego dzwonu, kiedy doradcy wskazywali mu, że jego absencja zostanie bardzo źle odebrana. Język ciała Santosa na konferencjach prasowych, bardzo plastyczny zresztą, oznaczał: „Ludzie, dajcie mi spokój, nie cieszę się, że was widzę, mnie się naprawdę nie chce, mam was dość…”. Głęboko wzdychał, patrzył na zegarek, kręcił głową, szydził z pytań – wylicza Cezary Kowalski

Publicysta pisze również o problemach mentalnych polskich zawodników, którzy nie są w stanie być odpowiednio zmotywowani do gry. Zastanawia się, dlaczego dobrze grają w zagranicznych klubach, a w koszulce z orzełkiem na piersi już nie. Obraz naszej drużyny po stracie pierwszego gola w Mołdawii czy Albanii był przygnębiający. Gracze Barcelony, Juventusu, Napoli, Arsenalu albo Romy, czyli największych europejskich klubów, z którymi sporo już wygrali i mają lata występów za sobą, zaczęli dygotać przed jedną z najniżej notowanych drużyn z Europie (słabsi od Mołdawii są tylko San Marino, Andora, Gibraltar i Liechtenstein). Byli jak sparaliżowani, a rywal, widząc ten strach, zaczął coraz mocniej dobierać im się do skóry, doprowadził do wyrównania, a na koniec dobił, notując swoje historyczne zwycięstwo.

Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła