Subskrypcja wPolityce.pl Premium plus i Sieci!

Archiwum

Wydanie nr 47/2025 (677)

N A P O C Z Ą T E K

5
ZABIJANIE DEMOKRACJI BRONISŁAW WILDSTEIN
6
SYGNALISTA NADAJE NIEOFICJALNY PRZEGLĄD TYGODNIA
8
ŻUREK PO WĘGIERSKU KRZYSZTOF FEUSETTE
9
POŻEGNANIE Z „SEJMFLIKSEM” DOROTA ŁOSIEWICZ
10
ŚWIATOWE ŻYCIE REDAGUJE KONRAD KOŁODZIEJSKI
12
BRUKSELSKA FARSA. PRAWICA GASI ZIELONY POŻAR, ALE EPP WCIĄŻ GRA W CIUCIUBABKĘ DANIEL OBAJTEK
13
ZDROWY ROZS ĄDEK UPROWADZONY MARTA KACZYŃSKA-ZIELIŃSKA
14
WALIZKA NOEMI GÓRNY MICHAŁ KORSUN
16
M IĘDZY NOWYM JORKIEM A STARYM KREMLEM JAN PIETRZAK
16
„WAKACJE RELOKACYJNE” SAMUEL PEREIRA
17
Z AMIAST SOLIDARNOŚCI – KAPITULACJA ARKADIUSZ MULARCZYK
18
CERTYFIKAT C-2 RYSZARD MAKOWSKI

T E M A T  T Y G O D N I A

20
GRY MUNDUROWE TUSKA PIOTR GURSZTYN

K R A J

24
KANDYDAT FABRYCZNIE WADLIWY STANISŁAW JANECKI
27
CHCESZ ŻYĆ, TO PŁAĆ ŁUKASZ WRÓBLEWSKI
30
W RAŻEŃ MI NIE BRAKUJE Z MARTĄ NAWROCKĄ ROZMAWIA MARCIN WIKŁO
32
MENTZEN JAK PŁATEK ŚNIEGU ŁUKASZ WRÓBLEWSKI
34
OGARY POSZ ŁY W LAS, CZYLI RZECZ O NAGONCE JAN ROKITA
37
Z ABIJANIE ODRY KONRAD KOŁODZIEJSKI
40
S TUDIO MAGDALENY OGÓREK ŁUKASZ WRÓBLEWSKI

Ś W I A T

44
M INDICZ GATE – SKANDAL, KTÓRY MOŻE POGRĄŻYĆ ZEŁENSKIEGO MAREK BUDZISZ
48
AWANTURA O MARYJĘ GRZEGORZ GÓRNY
50
NICZYM ROZKŁADAJĄCY SIĘ PSTRĄG ALEKSANDRA RYBIŃSKA

H I S T O R I A

53
N ARODZINY PARTII MOSKIEWSKIEJ ANDRZEJ NOWAK
56
B ITWA, KTÓRA OBALIŁA RÓD SAPIEHÓW STANISŁAW PŁUŻAŃSKI

S I E C I  K U L T U R Y

59
ŚWIETNI CZTERDZIESTOLETNI JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
62
HITY I KITY PIOTR ZAREMBA
64
K ATEDRA KONTRA „ENCYKLOPEDIA” ROBERT TEKIELI

G O S P O D A R K A

66
G OSPODARKA STRACHU STANISŁAW KOCZOT

POD R Ó Ż E

68
MOJE SZ LAKI: JAN HOLOUBEK JOLANTA GAJDA-ZADWORNA

K U C H N I A

69
S ŁODKO-SŁONY/WILCZYM OKIEM A NNA MONICKA, PRZEMYSŁAW BARSZCZ

N A K O N I E C

70
B Y BYŁO, JAK BYŁO WOJCIECH RESZCZYŃSKI
71
OGNIEM NA WPROST A NDRZEJ RAFAŁ POTOCKI
72
SILVA RERUM ALEKSANDER NALASKOWSKI
73
Ś MIERĆ RAZY TRZY RYSZARD CZARNECKI
74
W TEDY NAPISZ EMY NASZ E GENIALNE DZIEŁA A NDRZEJ ZYBERTOWICZ
okładka
 
 

Siekiera pożyczona od Baćki


Waldemar Żurek zamieścił w mediach
społecznościowych nagranie,
na którym instruuje
swoich widzów, jak dobrze i sprawnie rąbać
drewno. Cel oczywisty: pokazać, że minister
(nie)sprawiedliwości to silny człowiek, który
nie zawaha się przed użyciem najbrutalniejszych
narzędzi – podobnie jak Aleksander
Łukaszenka, który też przecież lubi rąbać
pniaki. Wierzymy, wierzymy, dowodów
mamy aż nadto.

Minister Żurek nie ukrywa zresztą intencji
tej pokazówki, bo przecież deklaruje:
„Gdzie drwa rąbią, tam drzazgi lecą”. Innymi
słowy: polityczny cel uświęca stosowanie takich
środków prawno-administracyjnych,
które z państwem prawa nie mają nic wspólnego,
ale pozwalają uderzyć w opozycję.
Wydawało się, że po doświadczeniach XX w.
taka postawa została ostatecznie skompromitowana,
ale to było złudzenie. Politycy (namiestnicy),
którzy zdobyli władzę w naszej
ojczyźnie, mają przyzwolenie na każdą formę
represji wobec sił niepodległościowych.

Za mało wybrzmiewa właśnie ten cel
działań obecnej władzy i ministra Żurka
w szczególności. Tu przecież wcale nie
chodzi o zemstę, na pewno nie na pierwszym
planie. Idzie o zniszczenie tej części
opozycji, która ma potencjał pozwalający
na myślenie o odbudowie polskiej niepodległości.
To jest najważniejsze zadanie
obecnej ekipy rządowej, na pewno z punktu
widzenia jej zewnętrznych patronów
i sponsorów. W przewidywalnej perspektywie
nad Wisłą wybory mają decydować
o rozkładzie głosów pomiędzy siłami różniącymi
się jedynie drobiazgami, a w istocie
stanowiącymi jedno. Polacy mają zostać pozbawieni
możliwości realnej zmiany kursu.
Owszem, swoje listy będą wystawiały siły
prawicowe, może nawet arcyprawicowe, ale
będą to formacje, które nawet gdyby bardzo
chciały, nie uniosą ciężaru podtrzymania
suwerenności w naszym położeniu, przy
naszych przeciążeniach. Są zbyt słabe kadrowo,
kompetencyjnie i koncepcyjnie.
Mogą być co najwyżej „znakiem sprzeciwu”,
a nie realną alternatywą polityczną dla sił
namiestniczych, pilnujących półkolonialnego
statusu naszego państwa.


W tym kontekście bardzo ciekawie brzmią
informacje o relacjach łączących Waldemara
Żurka z rosyjskim agentem Pawłem Rubcowem,
występującym w Polsce w roli hiszpańskiego
dziennikarza Pabla Gonzalesa. Poważne
źródła podają, że w telefonie szpiona
znajdował się kontakt do obecnego ministra
sprawiedliwości, a także korespondencja
prowadzona za pośrednictwem komunikatorów.
Sam Żurek chwalił się, że w 2016 r.
rozmawiał z „hiszpańskim dziennikarzem”
w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości.
Do dziś nie podał jego nazwiska, ale
wiele wskazuje, że chodzi o Rubcowa, który
publikował artykuły oskarżające rząd PiS
o gnębienie sędziów. Wszystkie te elementy
spinają się w logiczną całość, już od lat można
było bowiem podejrzewać, że za anarchizacją
polskiego wymiaru sprawiedliwości stoją
także służby obcych państw. Ta destrukcja
państwa prawa, sprzedawana jako „obrona
praworządności”, miała służyć osłabieniu
władzy państwowej opanowanej przez PiS,
a teraz jej celem jest zdjęcie ochrony prawnej
– przynależnej w państwach demokratycznych
każdemu – z sił niepodległościowych.
Dzięki temu podlegają one represjom
typowym dla państw autorytarnych, łącznie
z kreowaniem zarzutów bez żadnych
solidnych podstaw, używaniem absurdalnych
kwalifikacji prawnych (np. Zbigniew
Ziobro w roli szefa „zorganizowanej grupy
przestępczej”).

To wszystko kiedyś minie, działania ministra
Żurka – podobnie jak jego poprzednika
– zostaną osądzone, a w Polsce znów
zapanuje praworządność. Dziś jeszcze
nie widać drogi, która doprowadzi nas do
odbudowy państwa prawa, ale jedno jest
pewne: działania ministra (nie)sprawiedliwości
pośrednio przyspieszają sanację.
Wydaje mu się, że jest groźny, ale tak naprawdę
swoją siekierą obcina najważniejsze
korzenie porządku prawnego III RP.
Podcina tak skutecznie, że łatwiej będzie
zacząć od samych podstaw.


Jacek Karnowski


 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła