Aktualne wydanie
Wydanie nr 44/2025 (674)
N A P O C Z Ą T E K
5T E M A T T Y G O D N I A
20K R A J
24Ś W I A T
41O P I N I E
50N A T U R A DLA L U D Z I
60S I E C I K U L T U R Y
63P O D R Ó Ż E
70K U C H N I A
71N A K O N I E C
72Nawrocki superstar
W zeszłym tygodniu miałem zaszczyt
poprowadzić spotkanie
młodzieży szkół średnich
z prezydentem Karolem Nawrockim w Tomaszowie
Lubelskim. Była to czwarta część
międzynarodowej konferencji „Między informacją
a dezinformacją” organizowanej przez
miejscowe starostwo oraz posła PiS Tomasza
Zielińskiego. Spotkanie to cieszy się już zasłużoną
renomą i skutecznie promuje w Polsce
niewielkie, roztoczańskie miasteczko.
Wydarzenie zasługuje na uwagę, bo kolejny
raz potwierdziło, że relacja obecnej
głowy państwa z młodym pokoleniem – i odwrotnie
– to rzeczywiście fenomen rzadko
spotykany we współczesnych demokracjach,
tak mocno przesyconych cynizmem, zwątpieniem,
dwulicowością. Na sali kilkuset
uczniów, na co dzień żyjących tym, czym żyją
współcześni nastolatkowie. Ale „na prezydenta”
przyszli z wyraźnym entuzjazmem.
Karol Nawrocki nie jest bowiem po prostu
politykiem – jest swego rodzaju celebrytą,
ale w takim typie, który Anglicy określają
jako „role model”, czyli wzór do naśladowania.
Dobrze wybrzmiało to w bezpośrednich,
nienapuszonych pytaniach: „Co dał panu
sport?”; „Kim chciał pan zostać w dzieciństwie?”;
„Jak to jest być prezydentem?”.
Poglądy polityczne wyniesione z domu czy
środowiska są tu na drugim miejscu. W pewnym
sensie prezydent Karol Nawrocki jednoczy
polską młodzież, wśród której – według
jednego z badań – cieszy się poparciem
73 proc. respondentów. To wynik więcej niż
imponujący. To zjawisko społeczne, jeszcze
mało rozpoznane. Widzimy jedynie ramy,
przede wszystkim autentyzm prezydenta,
który nikogo nie udaje i nikogo nie gra.
Którego biografia jest znakiem nadziei dla
mieszkańców i biedniejszych osiedli wielkich
miast i miasteczek w typie Tomaszowa
Lubelskiego. Pokazuje przecież, że kochając
sport, historię, aktywność społeczną można
zajść na sam szczyt. I że nie trzeba być wypieszczonym
jedynakiem zasobnych rodziców.
Wola, miłość do Polski, konsekwencja
wciąż są w stanie przełamać wydawałoby
się nieprzełamywalne bariery. To także
znak nadziei dla tych wszystkich, którzy nie
godzą się na nowy system klasowy, a może
wręcz kastowy, według którego tylko syn
prawnika może być prawnikiem, tylko syn
lekarza może być lekarzem.
Na uwagę zasługuje jeszcze jeden wątek.
Organizatorzy konferencji przeprowadzili
wśród młodzieży ankietę, w której prosili
o pytania, które trafią do prezydenta. Powstała
lista licząca niemal 200 punktów, na której
najliczniej przewijały się dwa wątki. Pierwszy
to bezpieczeństwo, w powiecie graniczącym
z Ukrainą temat jeszcze bardziej namacalny
niż w Warszawie. Co mamy zrobić, gdy znów
nadlecą drony? A co, jeśli wybuchnie wojna?
Co pan zrobi, panie prezydencie, jeśli wróg
naprawdę uderzy? Pytania twarde, ale celne.
To już nie jest abstrakcja, na pewno nie na
wschodzie Polski. Prezydent odpowiedział
tak: „Ja przede wszystkim zrobię wszystko,
żeby wojna nie wybuchła. Już dzisiaj rozstrzyga
się przyszłość Polski. Jako zwierzchnik
sił zbrojnych muszę prowadzić za sprawą
dyplomacji takie działania, które sprawią, że
Polska nie będzie dotknięta wojną”. Nie mógł
powiedzieć inaczej, ale pamiętajmy, że wysiłek
obronny nie jest kwestią teoretyczną. On
naprawdę rozstrzyga o naszym losie.
Druga grupa pytań dotyczyła Ukrainy
i Ukraińców. Często mało precyzyjne, sygnalizowały
narastające napięcie w relacjach
z narodem, który walczy o swoje przetrwanie
i swoją krwią osłania naszą niepodległość.
W Tomaszowie Lubelskim sprawa jest jeszcze
bardziej złożona, bo rzeź wołyńska dotknęła
i tej ziemi. Pozostaje pytanie, kto zepsuł tę
historyczną szansę, kto ponosi winę za to, że
złudzenia z 2022 r. się rozwiały? I także refleksja,
że w perspektywie tych kilku lat Ukraińcy
okazali się nam z jednej strony bliscy, ale
z drugiej – bardzo dalecy. I podobni, i skrajnie
inni od nas w sposobie myślenia, działania,
odczuwania.
Tomaszów Lubelski to piękne miejsce,
mocne duchowo, patriotyczne. Ale jednocześnie
to miasto szybko wyludniające się,
podobnie jak sąsiednie gminy, podobnie
jak niemal cała Polska. Nie zapominajmy: to
wszystko jest jak bal na Titanicu, umieramy
jako naród. Musimy się odbić od dna, wynieść
rodzinę i dzietność na piedestał, walczyć
o każde dziecko. To jest najważniejsze
zadanie wszystkich przejętych losem Polski.
To będzie nasz Grunwald.
Jacek Karnowski





