Jej wysokość Anna German
Piękny głos i czarująca twarz, ale także wielka siła woli, wiara i determinacja, które pomagały jej przetrwać najcięższe chwile – tak postrzegają Annę German liczni do dziś wielbiciele - przypomina w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” Jolanta Gajda Zadworna.
W ubiegłym roku minęła trzydziesta rocznica śmierci Anny German. Stała się ona pretekstem do nakręcenia historii, którą co tydzień w Rosji oglądało ponad 22 mln ludzi. „To bez wątpienia hołd oddany wciąż znanej i uwielbianej na terenach byłego Związku Radzieckiego artystce” – pisze autorka.
Jolanta Gajda-Zadworna zwraca uwagę na fakt, że kiedy media przypomniały o 30. rocznicy śmierci artystki, stosunkowo niewielkie w ostatnich latach zainteresowanie repertuarem i życiem Anny German zmieniło się. Pojawiły się teksty w prasie i telewizji, ukazały się książki i wydawnictwo płytowe, a na wrocławskim domu piosenkarki, przy ul. Trzebnickiej 5 zawieszono tablicę, która mimo, że zniknęła już następnego dnia, została zastąpiona mocniej przytwierdzoną kopią.
Nową falę zainteresowania życiem artystki wywołała emisja serialu w TVP1. W piątkowe wieczory ta polsko-ukraińsko-rosyjska produkcja przyciąga rekordowe liczby widzów. Gajda-Zadworna zwraca uwagę, że choć „w obsadzie oraz ekipie znalazło się parę polskich nazwisk, tę historię nie myśmy opowiedzieli. Z różnych powodów”.
Według dziennikarki, życie Anny German „to gotowy scenariusz na niejeden film. Ona sama miała wszelkie dane, by czarować tłumy i do dziś wielu ludzi pamięta ją oraz podziwia”. Zgadza się z tą opinią współreżyser serialu Waldemar Krzystek, który twierdzi: „życie napisało Annie German barwny i dramatyczny scenariusz”.
Tłem tekstu Jolanty Gajdy-Zadwornej jest pełna niezwykłych zwrotów biografia przedwcześnie zmarłej artystki i wspomnienia Marioli Pryzwan, autorki trzech książek poświęconych Annie German.
Historia „brzydkiego kaczątka, które przemienia się w łabędzia, czy – jak chcą niektórzy – w białego anioła piosenki” w tygodniku „Sieci”.