Jestem lewicową PIS-ówką



Kim teraz jesteś? – pyta Barbara Stanisławczyk reporterkę, korespondentkę wojenną Marię Wiernikowską w najnowszym numerze „Sieci”. Wiernikowska odpowiada: „Na pewno jeszcze bardziej złagodniałam, nauczyłam się przegrywać, ale ciągle walczę”.
W wywiadzie na łamach tygodnika „Sieci” reporterka opowiada m.in. o powodach zaangażowania w „walkę z łupkami”. Wiernikowska zdradza: „Nie chciałam walczyć z łupkami. Chciałam zobaczyć, o co walczy paru osamotnionych ludzi. Dlaczego nikt o tym nie chce pisać? Bo my nie wiemy, jak jest z łupkami, nie mamy na ten temat wystarczającej wiedzy” i wyjaśnia: „To przecież nie polskie koncerny posiadają koncesje na wydobycie. Ci chłopi to wiedzą. Polska będzie miała z tego tytułu bardzo małe dochody, szacowane na 100 tys. zł dla jednej gminy. To śmieszna suma” wyjaśnia.
Odpowiadając na pytania o poglądy polityczne Maria Wiernikowska zdradza: „Światopoglądowo się nie zmieniłam, jestem ciągle lewakiem” doprecyzowuje – „Jestem lewicową pisówką. Przecież sama mówiłaś, że PiS ma socjalny program” – odpowiada na wątpliwości Barbary Stanisławczyk.
W rozmowie Wiernikowska opowiada także o pielgrzymce do Santiago de Compostela, o której pisze w swojej książce „Oczy czarne, oczy niebieskie”. Reporterka wspomina: „Zdarzył się wypadek, nie pierwszy w moim życiu. Ktoś miał oskalpowaną czaszkę, ktoś wbite oko, przetrącony kark, dwojgu dzieciom nic się nie stało, ja też wyszłam z niego cało, tylko z wypalonym pasem na piersi. Nastrój był podniosły. I to oni, ci moi przyjaciele, namówili mnie na pielgrzymkę dziękczynną. Poszłam w ich imieniu. Oni wierzą. Sami byli kilkakrotnie”.
O nieustannej walce, poglądach politycznych i trudnych życiowych wyborach opowiada Maria Wiernikowska w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 1 lipca.