No i wszystko jasne! Na warszawskich ulicach pojawiły się wielkie plakaty Platformy Obywatelskiej, które dają jasną odpowiedź na pytanie o przyczyny sięgnięcia przez Donalda Tuska sześć tygodni temu po największą, najbardziej bolesną narodową traumę. Premier stwierdził wtedy: "Te wybory europejskie być może są o tym, czy dzieci w Polsce 1 września w ogóle pójdą do szkoły." I dalej: "Jeśli mówimy, że to będą wybory o tym, na ile bezpieczna jest Polska i Europa, to nie ma w tym słowa przesady. To będzie test na to, na ile jesteście gotowi w tej trudnej kampanii tłumaczyć o wadze i istocie tych wyborów."

Warto zwrócić uwagę na manipulację zawartą już w tamtych stwierdzeniach. Gwarancją bezpieczeństwa ma być w tej wizji nie silna armia, nie działanie na rzecz Ukrainy, ale… właściwy wynik wyborów. To jedno Donalda Tuska interesuje.

Plakaty o których mowa wcześniej stawiają kropkę nad i. Jak na dłoni widać, że gdzieś tam w zakamarkach sztabów wyborczych PO uknuto pomysł prosty jak cep: najpierw należy Polaków maksymalnie nastraszyć, a następnie obiecać im bezpieczeństwo. Pogrozić narodową katastrofą, używając narzędzi państwowych, po czym zmusić wystraszonych obywateli do zagłosowania, mimo wszelkich innych zastrzeżeń, na partię władzy.

Jakże to tanie, jakże żenujące. To nie demokratyczna walka o głosy, ale moskiewskie metody zarządzania społecznymi emocjami, manipulowania strachem i innymi najprostszymi emocjami. Tym większe, że używa tej metody ekipa, która bezpieczeństwo narodowe znacząco osłabiła. Najpierw oswajała Putina i demontowała regionalny sojusz, następnie osłabiła zdolności obronne Polski likwidując powszechne przeszkolenie wojskowe. A kiedy to się rozsypało, zaczęła straszyć.

A prawdziwe zagrożenie? Jest, i to poważne. Ale wymaga poważnych, a nie sztabowych odpowiedzi. Potrzebujemy poważnej polityki, planu wsparcia Ukrainy, a nie zarządzania społecznymi emocjami na użytek wyborczy.

Ekipa, która nie wstydzi się straszyć wspomnieniem tragicznego września 1939 roku, która zlekceważyła podstawowe obowiązki po tragedii smoleńskiej, żadnej gwarancji bezpieczeństwa nie jest w stanie Polakom dać.

Michał Karnowski