Autorzy 2023 - promocja!

Nie ma w nas strachu

opublikowano: 24 stycznia 2024
Nie ma w nas strachu

Ernest Bejda, były szef CBA nie ma wątpliwości, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik to pierwsi więźniowie polityczni Donalda Tuska.

Ludzie Tuska mówią nam, że są silni, nie cofną się przed niczym i to jest dopiero początek. A funkcjonariusze, którzy pracują przy sprawach, gdzie pojawiają się ludzie wpływowi, mają usłyszeć: uważajcie, co robicie, nie idźcie zbyt wysoko, bo może to do was wrócić jak do Wąsika i Kamińskiego, nawet po 17 latach – mówi Ernest Bejda, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, bliski współpracownik Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, z którym na łamach „Sieci” rozmawia Marcin Wikło.

Ernest Bejda, były szef CBA nie ma wątpliwości, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik to pierwsi więźniowie polityczni Donalda Tuska.

Jest cały ciąg zdarzeń, które dają podstawę, by tak o nich myśleć. Działanie wobec nich na każdym etapie było obarczone politycznym piętnem. Polityczny był pretekst, aby ich odwołać z CBA, politycznie zaangażowani byli sędziowie, którzy doprowadzili do ich skazania. I to mimo ułaskawienia – potwierdza Bejda.

Wyjaśnia także, że zarzuty o fałszowanie dokumentów czy przekroczenie uprawnień to manipulacja i niezrozumienie działań i celów, jakie stawiane są przed szubami specjalnymi.

Do akcji potrzebny był agent pod przykryciem, któremu musieliśmy stworzyć odpowiednią legendę, a więc fałszywą tożsamość i dokumenty, które będą poświadczały, że jest właścicielem dużej działki na Mazurach, którą będzie chciał przekształcić. Na wszystkie te szczegółowo opisane działania we wniosku o kontrolowane wręczenie korzyści majątkowej mieliśmy zgodę Prokuratora Generalnego. Zgodził się on także na posłużenie się wytworzonymi dokumentami. Mieliśmy też zgodę sądu na kontrolę operacyjną – wyjaśnia były szef CBA i dodaje: – Robiliśmy wszystko niezwykle skutecznie i w ramach prawa, również we współpracy z ABW i – podkreślę to – wraz z wymaganymi zgodami prokuratury oraz sądu. Jestem więc zdumiony tym, że teraz, po tylu latach, sięga się po tak dęte preteksty. Sąd prawdopodobnie nie rozróżnia podsłuchu od rejestracji operacji kontrolowanego wręczenia, na którą mieliśmy zgodę. I mówi teraz – skoro nagrywaliście w pokoju hotelowym, które nie jest miejscem publicznym, to należało mieć zgodę sądu. To nieprawda.

Ernest Bejda wyjaśnia także, że kiedy zaczęła się nagonka na Kamińskiego i Wąsika i jakie są prawdziwe motywy działania Donalda Tuska.

Po przedterminowych wyborach w 2007 r. (doszło do nich w następstwie afery gruntowej) władzę objęła koalicja PO-PSL, ale Mariusz Kamiński pozostał na stanowisku szefa CBA, bo ustawa gwarantowała mu możliwość dopełnienia kadencji. W 2009 r. przyszedł do Donalda Tuska i powiedział mu, że trafiliśmy na aferę hazardową, w której ważną rolę odgrywają czołowi politycy PO, szef klubu parlamentarnego Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki. Mieliśmy też na scenie lobbystów, którzy ewidentnie wpływali na zmiany w przepisach o grach hazardowych. W lipcu premier dostał od Mariusza Kamińskiego szczegółowy raport o tej sprawie, a zaledwie dwa miesiące później prokuratura postawiła szefowi CBA zarzuty przekroczenia uprawnień ws. afery gruntowej. Znalazł się więc pretekst, doszło do odwołania go ze stanowiska i zaczęła się wieloletnia jazda, która na dzisiaj ma swój finał w więzieniach w Radomiu i Przytułach Starych – wyjaśnia Ernest Bejda.

Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła