Aktualne wydanie
Wydanie nr 32/2025 (662)
N A P O C Z Ą T E K
5T E M A T T Y G O D N I A
22K R A J
26Ś W I A T
46O P I N I E
56H I S T O R I A
60S I E C I K U L T U R Y
63P O D R Ó Ż E
70K U C H N I A
71N A K O N I E C
72Kłótnia w rodzinie
Awantura wokół „Deklaracji polskiej”
Prawa i Sprawiedliwości
jest o tyle dziwna, że nie zawiera
ona żadnych drastycznych sformułowań.
Nie są chyba sporne dla całej opozycji
wnioski, że dokonuje się obecnie „dewastacja
państwa polskiego, bezpośrednie
zagrożenie bezpieczeństwa wewnętrznego
i zewnętrznego, niebezpieczeństwo
utraty suwerenności i niepodległości, niszczenie
fundamentów polskiej wspólnoty
narodowej”. Nawet najbardziej atakowany
– jako socjalistyczny – punkt: „Mieszkanie
prawem, nie towarem” nie zawiera tego,
co zapowiada tytuł. Nie chodzi jednak
o „Deklarację polską”, lecz o politykę.
Deklaracja została zaadresowana głównie
do Konfederacji, więc jej politycy poczuli
się zaszantażowani – przede wszystkim
stwierdzeniem, że wspólne powinno
być „wykluczenie możliwości tworzenia
koalicji z udziałem sił politycznych Donalda
Tuska i jego współpracowników”.
W reakcji na to Sławomir Mentzen
stwierdził: „Kaczyński to nie jest żaden
miły, starszy pan, […] taki sympatyczny
i należy się z nim dobrze dogadywać, bo
przecież chce dobrze dla Polski. Nie, to
jest polityczny gangster, który […] jest
w stanie zniszczyć każdego, kto mu się
sprzeciwi, jest w stanie zniszczyć każdego
koalicjanta, który mu na to pozwoli. […]
Zniszczył każdego poprzedniego swojego
koalicjanta. Fizycznie i politycznie”.
Uderzenie w stół polegało na tym, żeby
wyciągnąć od Mentzena, że odrzuca
koalicję z Tuskiem. A nożyce zaczęły
ciachać trochę na oślep. Lider Nowej
Nadziei tłumaczył potem, że to PiS potrzebuje
Konfederacji, a nie odwrotnie.
I oświadczył, że „w stosownym czasie to
my przedstawimy potencjalnym partnerom
nasze warunki”. Michał Wawer, wiceszef
Klubu Konfederacji, stwierdził, że
jego partia „zgadza się ze wszystkim albo
prawie wszystkim” z postulatów deklaracji.
Ale „prawie” czyni jednak różnicę.
Ogólnie politycy Konfederacji zarzucają
Jarosławowi Kaczyńskiemu hipokryzję
i próbę wykorzystania ich elektoratu.
Sławomir Mentzen stwierdził, że obecna
antyunijna i antyimigracyjna retoryka
prezesa PiS jest sprzeczna z wcześniejszymi
działaniami. Użycie przez Mentzena
bardzo ostrych słów można tłumaczyć
tym, żeby jego wyborcy nie mogli
pomyśleć, iż Konfederacja jest pionkiem
w jakiejś grze. Ona ma być wyłącznie rozgrywającym.
Powszechny jest lęk przed
tym, co sformułował Robert Winnicki:
„PiS chciałby […] narzucić warunki gry,
narzucić granice debaty, a potem rozbić,
zniszczyć i/lub częściowo wchłonąć.
Nowa Nadzieja jest w tym planie do zniszczenia
jak partia Gowina, a Ruch Narodowy
do wchłonięcia jak partia Ziobry”.
Słowa Mentzena wywołały natychmiastową
reakcję Patryka Jakiego czy
Przemysława Czarnka, którzy uznali je
za obraźliwe i szkodliwe dla debaty publicznej.
Jaki zasugerował, że Konfederacja
może być bliższa współpracy z Tuskiem
niż z PiS. „Jest zasadnicza różnica pomiędzy
»nie dogadam się z PiS« jeśli to i tamo,
a dopuszczam możliwość dogadania się
z Tuskiem. Bo to moim zdaniem nie jest
»prawdziwa zmiana«, tylko »prawdziwa
zdrada«” – stwierdził. Radosław Fogiel,
poseł PiS, powiedział: „Nie chciałbym
wchodzić w tego typu estetykę, bo wtedy
musiałbym powiedzieć, że Sławomir
Mentzen to polityczny dzieciak, bo tak
się trochę zachowuje, jak rozwydrzony
bachor”. I wezwał: „Koledzy, panowie,
halo, wróg jest nie tutaj”. Mentzen odpowiedział:
„Nic wam nie obiecywałem, więc
nie mogę was zdradzić”.
Politycy PiS musieli skarcić szefa Nowej
Nadziei, ale uważają, że to kłótnia w rodzinie.
Mentzen uznał, że musi być ostry, żeby
jego elektorat nie poczuł się jak przystawka
do skonsumowania. A jego koledzy muszą
być odporni na nęcenie ze strony Kaczyńskiego.
Prezes PiS zalicytował, więc prezes
Mentzen musiał go przebić. Chce bowiem
zbudować coś w kontrze do Prawa i Sprawiedliwości.
A sugestie, że byłby gotów do
koalicji z Tuskiem, to tylko licytacja. Mentzen
usiądzie naprzeciw Kaczyńskiego, ale
najpierw musi się lewarować. I musi grać
rolę tego, który jest alternatywą zarówno
dla Tuska, jak i Kaczyńskiego. Ale mosty
wcale nie zostały spalone.
Stanisław Janecki
Po pierwsze, Polska!
W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” o początku nowej epoki w historii Polski – na czele państwa staje człowiek inny od wszystkich dotychczasowych liderów. Boją się go źle życzący naszej ojczyźnie, a wyczekują ci, którzy nie porzucili marzeń o wielkiej i bezpiecznej Polsce – pisze na łamach nowego numeru tygodnika Marek Pyza.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji na portalu wPolityce.pl: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Rozpoczyna się nowa epoka w polskiej i międzynarodowej polityce
Wraz z inauguracją kadencji Karola Nawrockiego rozpoczyna się nowa epoka w polskiej, a może i międzynarodowej polityce. Na czele państwa staje człowiek inny od wszystkich dotychczasowych liderów. Boją się go źle życzący naszej ojczyźnie, a wyczekują ci, którzy nie porzucili marzeń o wielkiej i bezpiecznej Polsce – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Marek Pyza.
Sikorszczacy idą po władzę
Fundacja założona przez syna Radosława Sikorskiego ma budować zaplecze do realizacji politycznych ambicji nowego wicepremiera. W tle pieniądze z zagranicy i Roman Giertych – pisze na łamach „Sieci” Łukasz Wróblewski.
„Walcząca demokracja” to stare i krwawe komunistyczne określenie – mówi premier Viktor Orbán.
- To, co się dzieje w Polsce, z punktu widzenia europejskich wartości, jest czymś haniebnym i nieakceptowalnym - w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” wywiad Michała Karnowskiego z premierem Węgier Viktorem Orbánem. Rozmowa odbyła się w mieście Băile Tușnad w czasie węgierskiego festiwalu kulturalno-politycznego Tusványos w Siedmiogrodzie w Rumunii, na obszarze zamieszkanym przez Węgrów.