Aktualne wydanie
Wydanie nr 39/2025 (669)
N A P O C Z Ą T E K
5T E M A T T Y G O D N I A
20K R A J
24Ś W I A T
47H I S T O R I A
56S I E C I K U L T U R Y
59P O D R Ó Ż E
68K U C H N I A
69N A K O N I E C
70Prezydencie, nie zwalniaj!
Sprawa reparacji za II wojnę światową to
najbardziej jaskrawy dowód na to, że rząd
Donalda Tuska chętniej realizuje interesy
niemieckie niż polskie. Płyną zeń identyczne
komunikaty, jak te z Berlina. Premier i jego towarzysze
powtarzają te same kłamstwa, którymi
zachodni sąsiedzi próbują się zasłonić przed odpowiedzialnością
i konsekwencją własnych zbrodni
(wszak dzisiejsza RFN jest bezpośrednią spadkobierczynią
III Rzeszy).
Czas przestać się przejmować tym, co mówią
jedni i drudzy. Zacząć ich ignorować, wzmagając
presję na Berlin. Wydaje się, że taką drogę wybrał prezydent.
Karol Nawrocki robi to w pomysłowy i – miejmy nadzieję
– konsekwentny sposób.
Ma do tego mandat społeczny. Nie tylko wyrażony przez
Polaków w czerwcowych wyborach, lecz także w kolejnych
badaniach socjologicznych. Pokazują one, że ponad połowa
naszych rodaków chce podjęcia przez rządzących walki o tę
dziejową sprawiedliwość, a jedna czwarta (aż!) prezentuje
pogląd przeciwny. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądałyby
wyniki tych sondaży, gdyby politycy PO i Lewicy
stanęli po stronie narodowych interesów i przestali fałszywie
opowiadać, że czegoś się kiedyś zrzekliśmy (to tygodnik
„Sieci” dowiódł przed trzema laty, że to nieprawda – ujawniliśmy
dokumenty wskazujące, że w 1953 r. nie dopełniono
nawet prawa PRL i Polska Ludowa z niczego nie zrezygnowała).
Zapewne w każdej polskiej rodzinie tkwi wszak jakaś
wojenna rana. Mój dziadek trzykrotnie był wywożony do
Niemiec na przymusowe roboty. Trzykrotnie udało mu się
z nich uciec. Przeżył wojnę wyłącznie dzięki upiornemu
humorowi niemieckich oprawców. Wpadł bowiem w ich
ręce w czasie łapanki na warszawskiej Woli i stanął przed
samozwańczym plutonem egzekucyjnym. Razem z innymi
Polakami został rozebrany do naga. Zamknął oczy. Usłyszał
strzały. Przeżył, bo Niemcy chcieli zobaczyć nagiego Polaka
uciekającego przed ich kulami. Padło na niego. Znalazł damski
kożuch. Jego właścicielka nie żyła. Tylko w nim wrócił
do babci.
Nie można się dziwić, że Niemcy panicznie boją się tego
tematu. Wiedzą, że psuje im i tak mocno nadszarpniętą reputację,
przeszkadza w biznesach, odbiera moralne prawo do
forsowania różnorakich koncepcji politycznych, sprowadzających
się do podporządkowywania sobie innych narodów
(wpływowy szef EPL Manfred Weber otwarcie już mówi
na forum PE, że „idea suwerennych państw to idea wioski
potiomkinowskiej”). To dlatego niemieckie gazety jeszcze
przed przyjazdem Karola Nawrockiego do Berlina uderzały
w głowę naszego państwa za to, że zamiast otwarcia na współpracę
przywozi „stary rachunek reparacji”. On wcale nie jest
stary. Ma dopiero kilka lat i tylko zyskuje na aktualności.
Jeśli nasz zachodni sąsiad nie chce odpowiedzieć na wspaniałomyślnie
wyciągniętą dłoń prezydenta Nawrockiego
a tak powinien traktować propozycję rozpoczęcia
spłacania zadośćuczynienia od współfinansowania
zakupów zbrojeniowych naszej armii), to musi się
liczyć z tym, że ta oferta (korzystna również dla
nich, bo jednocześnie wzmacniająca bezpieczeństwo
naszych sojuszników z NATO) nie będzie
wiecznie tak atrakcyjna.
A może się o tym przekonać, gdy z całego świata
zaczną płynąć pytania do niemieckich dyplomatów
i polityków: dlaczego nie jesteście w stanie usiąść
do rozmów z Polakami, których co najmniej 6 mln
wymordowaliście, którym zrównaliście z ziemią
miasta i wsie, którym zatrzymaliście wspaniały rozwój świeżo
odzyskanego państwa, którym ukradliście setki tysięcy dzieł
sztuki i do dziś ich nie oddajecie?
Mam nadzieję, że obóz prezydencki będzie inspirował
w tej kwestii przedstawicieli innych państw. Czas na potężną
międzynarodową kampanię. Bez żadnych skrupułów – po
niemiecku.