Autorzy 2023 - promocja!

"Sieci": Dziennikarski raport ze wschodniej granicy

opublikowano: 21 grudnia 2021
"Sieci": Dziennikarski raport ze wschodniej granicy

Co noc polscy funkcjonariusze muszą się mierzyć z agresywnymi hordami, które są na nich napuszczane przez reżimowe służby specjalne z Mińska. Gdy robi się widno, jest trochę czasu na policzenie strat, odpoczynek i przygotowanie na kolejny szturm – pisze w nowym wydaniu tygodnika „Sieci” Marcin Wikło, który był na granicy polsko-białoruskiej i widział, jak wygląda rzeczywistość w zamkniętej strefie.

Dziennikarz przedstawia relację ze strefy przygranicznej, do której do tej pory nie mieli wstępu dziennikarze. Przedstawiciele mediów mogą się teraz tam dostać za zgodą komendanta Straży Granicznej, pod eskortą wojska i tylko w miejsca, które wskażą przewodnicy. Wikło relacjonuje swoją wizytę w Usnarzu, czyli w miejscu, gdzie po raz pierwszy zaczęli gromadzić się imigranci.

Dzisiaj ich już tam nie ma. Są strzępy namiotów i brezentowych wiat przyprószone nocnym śniegiem. – Popatrzcie, leży taka drewniana belka. Przez kilka dni używali jej jako ławki, a kiedy przyszedł sygnał do ataku na granicę, to była ich kładka przez druty – opowiada jeden ze strażników granicznych. Pokazuje nam także, gdzie swój bieg z reklamówką uprawiał poseł Sterczewski, to działo się na szczęście w pewnym oddaleniu od linii granicznej. […] Patrzymy na byłe obozowisko po drugiej stronie. Trudno uwierzyć, że w tym miejscu jest dzisiaj tak cicho i spokojnie. Lekki mróz, słońce nieśmiało przeciska się przez gęsty las. Próbuje się wpatrywać w gęstwinę, która rozpościera się za drutami. Nic się nie dzieje. Jakiś ruch, spada trochę śniegu z drzewa. Pytam, dlaczego nie ma tam białoruskich pograniczników. – To, że ich nie widać, nie znaczy, że ich tam nie ma – mówi z uśmiechem oficer Straży Granicznej, który pełni służbę na tym posterunku. Robi się dziwnie, nagle czujemy, jakby ktoś nas jednak obserwował.

Wikło pisze także o wizycie we wsi Minkowce.

Jak tu się żyje? – pytam mężczyznę idącego o lasce przez swoje podwórko. – A jak się ma żyć? Normalnie! – odpowiada energicznie Tadeusz Onyszko. Jak to normalnie? W zamkniętej strefie? – No tak, rodzina na Wszystkich Świętych chciała przyjechać, dostali przepustkę i przyjechali. Co mi ma jeszcze przeszkadzać? Że samochody jeżdżą? No, a jak pan mieszka na Marszałkowskiej, to tam nie jeżdżą? Mężczyzna od razu zastrzega, że nie chce rozmawiać o kilku sprawach. Na pewno nie o „latających posłach” i w zasadzie o dziennikarzach też by wolał nie mówić. – Oglądam telewizję i co ja za głupoty widzę, to głowa boli – mówi zezłoszczony. Czy widział nielegalnych imigrantów? No pewnie. Latem dwóch rosłych mężczyzn przyszło do niego na podwórko. – Brat dał im zjeść, pozwoliliśmy się wykąpać i zadzwoniliśmy po Straż Graniczną. A dalej to już są procedury, no nie? – opowiada. – Ci dwaj nie chcieli zostać w Polsce. Powtarzali: „Germany, Germany”. – Wy im przede wszystkim – Wy im przede wszystkim nie przeszkadzajcie – mówi kolejny mężczyzna z tej samej miejscowości i pokazuje na żołnierzy, którzy nam towarzyszą. Nie poda imienia i nazwiska, bo mediów nie znosi. Raz się wypowiedział do kamery TVN24, ale nie puścili. A co im powiedział? – Nie gadajcie ludziom głupot, że to są jacyś biedni uchodźcy. Rodziny? Biorą kobiety i dzieci, żeby wyciskać łzy. I nabierają tych aktywistów.

Więcej w najnowszym, świątecznym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 20 grudnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.

Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej wPolsce.pl.



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła