Autorzy 2023 - promocja!

Tusk intensywnie szuka następcy Rostowskiego

opublikowano: 10 października 2013
Tusk intensywnie szuka następcy Rostowskiego lupa lupa
sxc.hu

Odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na rok 2014 i pierwszy raz od wielu lat wystąpienie ministra finansów w tej sprawie trwało zaledwie 13 minut, przy czym ponad połowę tego czasu, szef resortu finansów poświęcił omówieniu jednej z ustaw okołobudżetowych, tej związanej z nową regułą wydatkową.

Minister Rostowski ograniczył się do określenia wysokości dochodów i wydatków budżetowych, wielkości deficytu budżetowego, wreszcie jednym zdaniem poinformował posłów, że w projekcie budżetu są zawarte skutki zmian w systemie emerytalnym (sięgnięcie „garścią” po środki zgromadzone w OFE), choć projekt ustawy w tej sprawie wpłynie do Sejmu dopiero w I połowie listopada tego roku.

Zdaje się, że minister Rostowski w swoim wystąpieniu kierował się zasadą, że „mniej słów w debacie, to mniej błędów”, po co się wychylać i mówić o szczegółach budżetu, skoro wątpliwych dochodów i ograniczeń wydatków w nim co niemiara.
Taką tezę potwierdza w całej rozciągłości wczorajsze wystąpienie w debacie posła Dariusza Rosatiego, który omawiając projekt budżetu w imieniu klubu Platformy, podniósł tyle wątpliwości i zadał ministrowi finansów tyle pytań dotyczących tego projektu, że aż rodziło się podejrzenie, że przemawia poseł opozycji.

Zabierałem w tej debacie głos i ja i podniosłem kilka moim zdaniem strategicznych problemów, o których rządzący Polską od 6 lat ministrowie z Platformy i PSL-u, nie chcą w ogóle mówić.
Pierwszy z nich, to wpędzenie przez rząd Tuska polskiej gospodarki w pułapkę niskiego wzrostu na poziomie 1-2% PKB rocznie, a taki wzrost jak wiadomo nie rozwiązuje żadnych naszych problemów, nie podnosi poziomu życia większości Polaków, nie daje nowych miejsc pracy, wręcz zmniejsza z roku na rok poziom zatrudnienia w gospodarce.
Otóż Donald Tusk przejmując władzę na jesieni 2007 roku z rąk Jarosława Kaczyńskiego, przejmował rozpędzoną gospodarkę, o wzroście wynoszącym 6,8 % PKB.
Jeszcze w 2008 roku to rozpędzenie, dało średnioroczny wzrost gospodarczy wynoszący blisko 5% PKB, a później był już zjazd po równi pochyłej do poziomu 0,5% PKB w I kwartale 2013 roku.
Słyszymy od kilku lat od rządzących, że ten gwałtowny spadek wzrostu PKB, to skutek kryzysu w strefie euro, choć wszyscy doskonale wiedzą ,że tzw. wskaźnik eksportu netto, wpływa na polskie PKB średniorocznie zaledwie w 1/3, a w 2/3 o tym wzroście stanowią czynniki krajowe, takie jak konsumpcja i inwestycje.
Natomiast na kształtowanie się poziomu konsumpcji i inwestycji decydujący wpływ mają decyzje rządowe, a te od kilku lat szkodzą obydwu tym składnikom wzrostu PKB.
Wręcz zadziwiający, jest notowany od 2 lat spadek inwestycji publicznych w sytuacji kiedy do Polski w latach 2007-2013 „weszło” około 400 mld zł środków z budżetu UE.
Drugi poważny problem, to zatrważający spadek dochodów podatkowych w relacji do PKB z 17,5% w 2007 roku do 14,4% w 2014 roku, w sytuacji podwyższania obciążeń podatkowych z tytułu wszystkich rodzajów podatków w zasadzie w każdym roku podatkowym.
Szczególnie rzuca się w oczy brak różnicy pomiędzy wykonaniem wpływów podatkowych w 2012 roku na poziomie 248,3 mld zł (VAT, akcyza, PIT i CIT) i prognoza wpływów z tych podatków w 2014 roku na poziomie 248 mld zł mimo tego, że sumaryczny wzrost PKB w latach 2013-2014, ma wynieść realnie 4%, a nominalnie aż 8%.
Wręcz szokuje poziom wpływów z VAT. W 2012 roku wykonanie wpływów z tego podatku sięgnęło 120 mld zł, dwa lata później te wpływy mają wynieść tylko 115,7 mld zł, mimo jak wspomniałem planowanego 8% nominalnego wzrostu PKB.
Moja konkluzja w tej sprawie to rozpad systemu podatkowego, ucieczka podmiotów gospodarczych w szarą strefę po podwyżkach obciążeń podatkowych w ostatnich latach i masowe idące w miliardy złotych rocznie wyłudzenia podatku VAT, na co nie ma żadnej reakcji ministra finansów.
Kolejna wątpliwość którą podniosłem to wpisanie do projektu budżetu na 2014 rok ponad 23 mld zł pochodzących ze zmian w OFE, choć projekt ustawy w tej sprawie wpłynie do Sejmu dopiero w pierwszej połowie listopada i co więcej nie ma gwarancji, że zostanie on uchwalony do końca roku w kształcie zakładanym przez rząd.
Następna to wątpliwe konstytucyjnie przedłużenie obowiązywania podwyższonych stawek VAT na lata 2014-2016, choć według obecnie obowiązującej ustawy miały one wygasnąć 31 grudnia 2013 roku.
Wreszcie ostatnia wątpliwość którą podniosłem, to nierealne wskaźniki wzrostu konsumpcji i inwestycji w 2014 roku wynoszące odpowiednio 2,2% i 4,4%, w sytuacji kiedy w dwóch ostatnich latach „kołatały się” one w okolicach zera (konsumpcja; albo wykazywały wartości ujemne - inwestycje).
W tej sytuacji trudno się chyba dziwić, że minister Rostowski niewiele mówił o budżecie , po prostu mniej słów to pewność, że się z czymś nie wysypie, co będzie mogła roztrząsać opozycja.
A że projekt budżetu jest fikcyjny, to trudno, to już nie zmartwienie ministra Rostowskiego. Tusk szuka intensywnie jego następcy, Lewandowski ponoć już odmówił, ale jest J.K. Bielecki i D. Rosati i temu ostatniemu raczej trudno będzie odmówić.

Zbigniew Kuźmiuk



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła