Archiwum

Operacja „Pedofil”

Po klęsce operacji „Strajk nauczycieli”, która zdaniem polityków Koalicji Europejskiej miała zmieść z powierzchni ziemi rząd Zjednoczonej Prawicy, trzeba było wymyślić coś nowego. Coś, co mogłoby podnieść emocje na tyle, żeby mobilizować elektorat w przededniu eurowyborów. W zanadrzu był gotowy film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele. Film słaby w formie, ale niewątpliwie mocny w treści. Dziś przysłuchując się sejmowej dyskusji o poważnym zaostrzeniu kar dla przestępców seksualnych oraz śledząc sekwencje niedawnych wydarzeń, widzimy to w miarę wyraźnie. Rozpoczął Donald Tusk na Uniwersytecie Warszawskim. Przypomnijmy, to Leszek Jażdżewski z „Liberté!” był organizatorem „wykładu”. Niegdyś Palikot w swojej książce wspomniał, że to ulubiona sztuczka obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej – występ razem ze „skrzydłowym”. I to „skrzydłowy” Jażdżewski swoją agresywnie atakującą Kościół mową teoretycznie skradł show. Ale tym razem tak miało być. Następnie miała miejsce seria prowokacji z tęczową Matką Boską Częstochowską. I znów Tusk z mównicy uniwersytetu, tym razem poznańskiego, bronił prowokacji, twierdząc, że walka z bluźnierstwem to walka z wolnością artystyczną. Taki polityczny ping-pong. Nastroje w mediach i społeczeństwie rozgrzano do czerwoności (trudno się dziwić, jeśli posługuje się obrażaniem ludzi wierzących i bluźnierstwem) i należało je ukierunkować. Tę funkcję spełnił odpalony w ramach grand finale film o pedofilii wśród księży. W kontekście wcześniejszej nagonki był swoistą klamrą spinającą całą akcję, mającą podać w zwątpienie wierność Kościołowi i kapłanom. Według założeń rykoszetem miało oberwać PiS, partia z założenia chrześcijańska. To starano zrobić się w Sejmie podczas dyskusji o nowej ustawie uderzającej w przestępców seksualnych. Każdy z posłów opozycji miał za zadanie podkreślanie, że pedofilia to Kościół, i na tym miała polegać krytyka rządowego projektu. Ale plan chyba nie do końca się powiódł. Według sondażu pracowni Social Changes dla portalu wPolityce.pl badającego wyborcze preferencje Polaków, na antykościelnej nagonce skorzystała tylko Wiosna. Partia Biedronia zyskała 2 punkty procentowe więcej niż w poprzednim naszym badaniu, osiągając 14,3 proc. poparcia. Koalicji Europejskiej poparcie nie wzrosło i z wynikiem 31,4 proc. nadal przegrywa ze Zjednoczoną Prawicą, na którą chce głosować 36,6 proc. Polaków. Przerażające i smutne zarazem jest to, że politycy opozycji zszargają każdą świętość, byleby dorwać się z powrotem do władzy.

Andrzej Rafał Potocki