Autorzy 2023 - promocja!

Bez przemiany sądownictwa walka z pijanymi kierowcami nie będzie skuteczna

opublikowano: 3 stycznia 2014

Niemal każda rozprawa dotycząca zbrodni komunistycznych, jaka ma miejsce w ostatnim czasie, przebiega wedle podobnego scenariusza. Zgromadzeni w sali ludzie w pewnym momencie nie wytrzymują. Krzyczą, pokazują transparenty lub w inny emocjonalny sposób dają wyraz swojemu sprzeciwowi wobec sędziów i polskiego wymiaru sprawiedliwości. 

Wymiaru, który przez dekady nie był w stanie ocenić i rozliczyć sprawców zbrodni komunistycznych, który często brał udział w ich tuszowaniu.

Rozprawy coraz częściej kończą się kłótniami, wyrzucaniem widowni z sali, czy wręcz zamieszkami z policją, która próbuje egzekwować wytyczne sędziów. Dziś już samo wspomnienie o zaniechaniach i opieszałości wywołuje sprzeciw sądów.

Można mieć coraz mniej nadziei na sądowe rozliczenia dla zbrodniarzy komunistycznych. Również ci, którzy zapewnili im bezkarność, mogą spać spokojnie. Politycy, sędziowie, adwokaci, prokuratura – każde środowisko dołożyło swoje do bezkarności czerwonych przestępców. Przestępców, którzy w III RP weszli w aurze demokratów i ludzi czystych.
Warto mieć w pamięci ten defekt polskiej rzeczywistości, gdy rozpętała się kolejna publiczna debata na temat pijanych kierowców. Politycy przekrzykują się w pomysłach, jak zniszczyć plagę zabójców na drogach. Po tragedii w Kamieniu Pomorskim każdy ma swoje pomysły. Jednak debacie umyka ogromnie ważny szczegół.

Walkę z pijanymi kierowcami, zmorą Polski od lat, będzie prowadziło to samo środowisko, które bierze odpowiedzialność za bezkarność komunistycznych zbrodniarzy. Środowisko sędziowskie do dziś nie oczyściło się z ludzi, zaangażowanych w ten stan rzeczy. Co więcej, nie oczyściło się również z ludzi, którzy sądzili w czasach PRL-owskiego totalitaryzmu.
Jest więc skażone zgodą na bezkarność przestępców. Włącza się w system dający im możliwość kpienia z polskiego prawa. Tym samym przykłada rękę do budowania bardzo niebezpiecznego relatywizmu pojęciem dobra i zła, dowodzi, że nie jest w stanie kierować się potrzebami społeczeństwa i dobrem wspólnym.

Czy naprawdę ktoś sądzi, że środowisko, które daje przyzwolenie na spokój i bezkarność czerwonych zbrodniarzy, może uchronić Polskę i Polaków przed pijanymi drogowymi zabójcami?

Bez jego gruntownej przemiany walka z jakąkolwiek systemową patologią nie może być skuteczna.
Prawo nie zbuduje granicy między dobrem i złem w sposób absolutny. Prawo może zareagować, gdy zło się pojawia
- mówił szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, komentując tragedię w Kamieniu Pomorskim.

Problem w tym, że polskie prawo nie reaguje na zło, nie reaguje na najcięższe zbrodnie, zapewniając ich sprawcom parasol ochronny. Czyni to już 25 lat...

Stanisław Żaryn



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła