Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zasygnalizował, że Unii zależy na dobrych stosunkach z Polską, że jesteśmy liczącym się krajem:

Zależy nam na przyjaznych i dobrych stosunkach z Polską

— oświadczył na konferencji prasowej z okazji objęcia prezydentury w UE przez Holandię.

Juncker zaapelował, by nie demonizować sytuacji w Polsce.

Nie chodzi o to, by Polskę ukarać

— powiedział szef KE.

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski stwierdził natomiast, że poza tym, że odbędzie się debata w Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim, to nic z tego nie wyniknie.

I na tym się skończy, dlatego, że nic się istotnego w Polsce nie dzieje.

Właśnie, a w Niemczech się dzieje. Łamana jest wolność słowa, media stosują autocenzurę, czy jak kto woli cenzurę zaordynowaną z urzędu kanclerskiego, obywatele się burzą przeciwko polityce imigracyjnej władz i biorą sprawy w swoje ręce. Reakcja mediów na wywiad min. Waszczykowskiego dla „Bilda” jest lekcją dla polskich polityków, a brzmi ona: Niemcy tradycyjnie nas nie lubią i wykorzystają każdą okazję, żeby nas upokorzyć. Nie wolno im dawać do tego okazji. I nie uczyć dyplomaty dyplomacji, dziennikarze nie są od tego.

A tak na marginesie. Niemieckie poczucie humoru ożywa dopiero wtedy, gdy znany aktor puści bąka na scenie. Prawdziwym hitem narodowym była swego czasu piosenka „Gdzie jest mój papier?”. A traktowała ona o problemie człowieka, który chciał się wypróżnić, ale zabrakło papieru toaletowego. To dopiero była niemiecka kupa… śmiechu.

Krystyna Grzybowska