Autorzy 2023 - promocja!

Jak błyskawica – powstańcze media

opublikowano: 7 sierpnia 2019
Jak błyskawica – powstańcze media lupa lupa

Radio, prasa, film. Środki społecznego przekazu w walczącej Warszawie oprócz informowania, podnoszenia na duchu i zagrzewania do boju miały być również głosem słyszanym za granicą. I mimo klęski wyszły z tej bitwy zwycięsko, bo nie dały się zagłuszyć przez wroga.

W konspiracji powstał zespół radiowców – Sekcja „RA”, podlegała Departamentowi Informacji i Dokumentacji Delegatury Rządu na Kraj. Opracowaniem powstańczego programu fonicznego zajmował się też referat radiowy Wydziału Propagandy Mobilizacyjnej Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Na jego użytek w Częstochowie została skonstruowana przez por. Antoniego Zębika „Biegłego” i Bolesława Drożdża zapasowa radiostacja Błyskawica. Przewieziono ją do Warszawy i ukryto w warsztacie samochodowym przy ul. Huculskiej na Mokotowie.

W chwili wybuchu powstania, zarówno ekipa radiowców Delegatury Rządu, jak również jej „bipowska konkurencja” nie były w stanie rozpocząć pracy. Brakowało sprzętu. Nie zdobyto radiostacji wroga. Niemcy zniszczyli polską radiostację Kalina I, a uruchomienie Kaliny II okazało się niewykonalne. Ponadto wróg przejął radiostację w mieszkaniu Marii Ponikowskiej (Krakowskie Przedmieście 7). Kilkoro pracowników Sekcji „RA” zostało osaczonych i popędzonych w grupie cywilów jako żywa tarcza osłaniająca atak niemieckich czołgów na placówki powstańcze. Udało im się uciec w rejonie pl. Żelaznej Bramy.

Próba przetransportowania radiostacji Błyskawica do Śródmieścia zakończyła się fiaskiem i śmiercią konwojenta. Skrzynie z aparaturą, leżąc u zbiegu ulic Chmielnej i Wielkiej, namokły w nocnym deszczu. Odnaleziono je i odbito z rąk Niemców dopiero drugiego dnia powstania. Błyskawicą zaopiekował się zespół radiotechników, którzy w zaledwie pięć dni, doprowadzili ją do stanu użyteczności.

„Warszawianka” z Burzy

W trzecim dniu walk wojskowy inspektor radiokomunikacji w Departamencie Poczt i Telekomunikacji Delegatury Rządu na Kraj mjr Stanisław Noworolski „Zwora” wspólnie z radiotechnikiem Włodzimierzem Markowskim „Rybką” w świeżo zdobytym przez powstańców budynku Poczty Głównej przy pl. Napoleona (obecnie pl. Powstańców Warszawy) uaktywnili radiostację Burza. Wieczorem na fali krótkiej 52,1 m wyemitowali informację o rozpoczęciu powstania. Komunikaty o przebiegu walk były nadawane przez nią kilka kolejnych dni.

Jak ogromne pod względem moralnym miało to znaczenie, świadczy wspomnienie st. strz. Mariana Godlewskiego „Małego” z 100 kompanii sztabowej Zgrupowania „Bartkiewicz”: „Spikerka stała w oknie i czytała coś o Powstaniu […] w końcu się załamała i zapłakała. I wtedy ktoś tam podszedł, odsunął ją i puścili płytę, puścili »Warszawiankę«. Jak przez megafon szła melodia »Warszawianki«, tośmy podchwycili po drugiej stronie ulicy i zaczęliśmy śpiewać […]. I tak szła »Warszawianka«, ten śpiew od kamienicy do kamienicy i w pewnym momencie prawie całe Śródmieście śpiewało”. Wszędzie były wywieszone biało-czerwone flagi.

Jak wspominał strz. Tadeusz Baczyński „Damian” z Obwodu VII „Obroża”, używało się powszechnie radiostacji krótkofalowych pracujących w systemie radiotelegraficznym, wysyłających depesze alfabetem Morse’a. Wykorzystanie radiostacji fonicznych koordynowanych przez całe zespoły w warunkach walk ulicznych było fenomenem wojennym.

Halo! Tu Błyskawica

Po kilku dniach żmudnej pracy uruchomiono Błyskawicę. 8  sierpnia w eter popłynęła zapowiedź: „Halo! Tu Błyskawica, Stacja Nadawcza Armii Krajowej w Warszawie na fali 32,8 m”. Komendantem radiostacji przez całe powstanie i dwa dni dłużej był ppor. Jan Gieorgica „Grzegorzewicz”. Studio nadawcze zorganizowano w kompleksie Pocztowej Kasy Oszczędności u zbiegu ulic Jasnej i Świętokrzyskiej na trzecim piętrze, od podwórka. Aparaturę radiostacji, a także urządzenia umożliwiające kierowanie technicznym procesem emisji programu oraz jego kontrolę (amplifikatornia) umieszczono w pierwszym pokoju. W sąsiadującym pomieszczeniu usytuowano studio. Antena mierząca 31 m została rozciągnięta między kominami w taki sposób, by w chwili niebezpieczeństwa szybko ją ściągnąć. Antenę rezerwową rozpięto na budynku znanego przedwojennego wydawnictwa Gebethnera i Wolffa na rogu ulic Sienkiewicza i Zgody.

Za pracę Błyskawicy odpowiadał ppor. Stanisław Zadrożny „Pawlicz”, który był jej szefem programowym. Jego zastępcą została ppor. Zofia Rutkowska „Ewa”. Jako spikerów można było usłyszeć Zbigniewa Świętochowskiego „Krzysztofa” i kpr. pchor. Mieczysława Ubysza „Wilka”. Ponadto w skład zespołu weszli m.in.: ppor. Jerzy Ronard-Bujański „Zwornik”, ppor. Stanisław R. Dobrowolski „Goliard”, ppor.  Zbigniew Jasiński „Rudy”, ppor. Filip Trzaska „Siedlecki”, ppor. Bohdan Wasiel „Zajączek”, Aleksander Maliszewski „Piotrowski”, Stanisław Sachnowski „Zygmunt” i inni. Siedziba redakcji znajdowała się nad lokalem gastronomiczno-rozrywkowym Adria w budynku Towarzystwa Riunione Adriatica di Sicurtà (ul. Moniuszki 10).

Audycje 20-30 minutowe i godzinne z budynku PKO były emitowane kilka razy dziennie na falach krótkich (32,8 m, 52,1 m) i średnich (224 m, 251 m). Składały się z dziennika, przeglądu prasy, reportażu, wiersza, muzyki oraz piosenek indywidualnych artystów lub chóru. Poprzedzała i kończyła je puszczana z płyty melodia „Warszawianki”. Były do początku września (do zbombardowania przez Niemców Elektrowni oraz Poczty Głównej) retransmitowane przez radiostację Burza. Oprócz audycji polskich emitowano programy angielskie, niemieckie, francuskie.

Niezależnie od ekipy Stacji Nadawczej AK dzień później pracę rozpoczął zespół Polskiego Radia. Po ciężkich doświadczeniach pierwszego tygodnia powstania i szczęśliwej ucieczce z rąk Niemców grupie radiowców udało się dotrzeć na swoje stanowiska. Redakcja PR, podobnie jak ekipa BIP, została umieszczona w gmachu przy ulicy Moniuszki 10. O godz. 9 zespół wyemitował swoją pierwszą audycję (trwała 15 min): „Halo, tu Polskie Radio Warszawa. Halo, tu Polskie Radio Warszawa. Nadajemy pierwszą audycję polską”. Ekipę tworzyli: Edmund Rudnicki „Konopka”, Maria Ponikowska „Maria”, Joanna Gorczycka, Zenon Skierski „Zenon”, spikerzy: Jeremi Przybora, Stefan Stojecki, komentator Edmund Osmańczyk „Gor”, dziennikarze: Stanisław E. Bury, Jaromir Ochęduszko, Jan Waśniewski, Łukasz Witkowski, muzyk Olgierd Straszyński „Wesołowski”. Stałymi elementami audycji 20-minutowych trzyczęściowych na falach krótkich i dwuczęściowych na falach średnich były: „Dzień walki”, „Wiadomości z Warszawy” bądź „Wiadomości z Polski”, „Przegląd prasy”, polityka lub reportaż. Od 13 sierpnia nadawano „Skrzynki poszukiwań”. Z powodu braku radioodbiorników „Biuletyn Informacyjny” apelował do czytelników: „Wystawiajcie głośniki radiowe w otwartych oknach – głównie na parterze i niższych piętrach domów!”. Tak robiono.

Nie sposób się nie domyślić, że między zespołami BIP a Delegatury doszło do sporu o czas antenowy. Konflikt zażegnano 16 sierpnia. Polskiemu Radiu przyznano 100 proc. czasu emisji na falach średnich i 40 proc. (40 min) na falach krótkich. Stacja Nadawcza AK otrzymała w użytkowanie 60 proc. czasu (60 min) na falach krótkich, a na falach średnich mogła nadawać tylko dywersyjne audycje niemieckie. Ponadto dzień później do ekipy PR oddelegowano legendarnego „Kuriera” por. Zdzisława Jeziorańskiego „Jana Nowaka” oraz ppor.  Adama Truszkowskiego „Tomickiego” przygotowujących audycje anglojęzyczne. Od tej pory programy w tym języku emitowało tylko Polskie Radio. Warto dodać, że z zespołem od połowy drugiego tygodnia sierpnia współpracował oficer RAF Brytyjczyk John Ward, który przekazał z powstańczej Warszawy do swojej ojczyzny alfabetem Morse’a ponad 100 depesz.

Pod ostrzałem

Jak wspominał po latach konstruktor radiostacji Burza strz. Włodzimierz Markowski „Rybka”: „Szukać radiostację jest bardzo łatwo, wystarczy samolot puścić jeden i on dokładnie po sile sygnału, jaki odbiera, dokładnie do około jednego metra może namierzyć, gdzie ona się znajduje. To  było bardzo niebezpieczne zadanie, obsługa tych radiostacji i ta praca”. Działalność zespołów radiowych odbywała się w napięciu, często pod ostrzałem artyleryjskim wroga. 18  sierpnia w budynek przy ul. Moniuszki, gdzie mieściły się obie powstańcze redakcje, trafił 600-milimetrowy pocisk najcięższego niemieckiego moździerza samobieżnego Karl-Gerät. Szczęśliwie nie wybuchł, ale w myśl przeświadczenia, że nie powinien tu już ponownie uderzyć, postanowiono 23  sierpnia przenieść z gmachu PKO w to miejsce radiostację Błyskawica. Nadawanie programów obu redakcji zostało przerwane 3  września w konsekwencji zbombardowania Elektrowni. Radiostacja wznowiła nadawanie 8 września, będąc już zainstalowana w budynku przedwojennej ambasady sowieckiej przy ul. Poznańskiej 13. Jej uruchomienie było możliwe dzięki bliskiemu sąsiedztwu zaopatrzonego w aparaturę prądotwórczą kompleksu Związku Spółdzielni Mleczarsko-Jajczarskich (ul. Hoża 51), gdzie powstała nawet powstańcza elektrownia polowa.

Peregrynacje radiostacji nie skończyły się jednak. Postępująca niemiecka ofensywa i towarzyszący jej wzmożony ostrzał artyleryjski wpłynęły na decyzję o kolejnej przeprowadzce. 13 września radiostacja trafiła na I piętro Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy przy ul. Koszykowej, skąd następnego dnia rozpoczęła emisję obu cykli programowych ograniczonych już jednak do dwóch codziennych dziesięciominutowych audycji, nadawanych w godzinach 9.30 oraz 22. Ponadto ekipa PR przygotowywała wciąż programy angielskie. Radiostacja zakończyła swoją aktywność dwa dni po podpisaniu Układu o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie, kończącym powstanie. 4 października o godz. 19.20 wyemitowana została ostatnia audycja Błyskawicy, trwająca 10 min, po czym komendant radiostacji Jan Gieorgica „Grzegorzewicz” zniszczył aparaturę uderzeniem młotka.

Radiostacja nadała 122 audycje w języku polskim oraz ok. 77  programów anglojęzycznych. Stanowiła nie tylko narzędzie przekazywania informacji, lecz także forum opiniotwórcze i kulturalne. Audycje kształtowały postawy patriotyczne i podtrzymywały na duchu. To za pośrednictwem Błyskawicy wicepremier i delegat rządu Jan Stanisław Jankowski 1 września powiedział słowa, które są dziś mottem ekspozycji stałej Muzeum Powstania Warszawskiego: „Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać”.

Warto dodać, że już od 17 sierpnia Brytyjczycy prowadzili regularny nasłuch programów. Wykorzystywały je w swoich serwisach europejskie i amerykańskie agencje radiowe i wydawnictwa prasowe.

Film z dnia na dzień

Powstanie było rejestrowane na taśmie filmowej przez kilkunastu reportażystów. Referat filmowy Podwydziału Propagandy Mobilizacyjnej „Rój” BIP KG AK działał pod kierunkiem reż. Antoniego Bohdziewicza „Wiktora”. W jego składzie działali pracownicy BIP, doświadczeni przedwojenni filmowcy, weterani wojny 1939 r. (Stefan Bagiński „Stefan”, Roman Banach „Świerk”, Wacław Kaźmierczak „Wacek”, Edward Szope, Ryszard Szope, Antoni Wawrzyniak „Antonio”, Henryk Vlassak „Wania”, Jerzy Zarzycki „Pik”) oraz realizatorzy wykształceni w konspiracji (Andrzej Ancuta „Coeur”, Stanisław Bala „Giza”). W powstaniu działała też trzyosobowa ekipa dysponująca upoważnieniem szefa „bipowskich” Tajnych Wojskowych Zakładów Wydawniczych (reż. Jerzy Gabryelski „Orski”, operator Seweryn Kruszyński i asystent Kazimierz Pyszkowski) oraz ekipa J. Ronarda-Bujańskiego „Zwornika” pracująca przy sztabie Okręgu Warszawa AK, której działalność nie jest bliżej znana.

Filmowcy docierali do linii frontu, a także nagrywali życie codzienne żołnierzy oraz mieszkańców. Dzięki nim na taśmie filmowej uwiecznione zostały prace powstańczych piekarń, jadłodajni, a także działalność drukarni, rusznikarni i wytwórni granatów, polowe msze święte, śluby, pogrzeby, alianckie lotnicze zrzuty zaopatrzeniowe. Operatorzy uchwycili w kadrze życie pogorzelców, walkę z żywiołem ognia, życie i atmosferę panującą w schronach. Nagrane zostały prace powstańczych służb medycznych, funkcjonowanie patroli megafonowych, działalność Harcerskiej Poczty Polowej, a także potworne zbrodnie niemieckie na bezbronnych cywilach. Filmowano Śródmieście, Wolę, Powiśle, Stare Miasto, Mokotów.

Warunki pracy były bardzo trudne, a filmowcy ryzykowali życie. Przeważnie używali łatwiejszych w obsłudze, ale narażonych na częste uszkodzenia kamer reporterskich i co najmniej jednej statywowej, bardzo nieporęcznej, wymagającej ciężkiego akumulatora i zestawu lamp. Dokumentaliści nie otrzymywali od dowództwa specjalnych poleceń ani informacji o akcjach bojowych. Nie opracowywali planów zdjęciowych. Działania wojskowe filmowano często przypadkowo. Spośród walk powstańczych przykład pracy reporterów może stanowić zdobycie 20 sierpnia budynku Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej przy ul. Zielnej 37/39, które było filmowane na żywo od początku do końca. Inne zachowane do naszych czasów materiały ukazujące spektakularne polskie zwycięstwo, czyli opanowanie 23 sierpnia kompleksu Komendy Policji i Kościoła pw. Świętego Krzyża, zostało wyreżyserowane po akcji z udziałem jednak uczestników walk.

Zrealizowany przez operatorów materiał dostarczano do laboratorium filmowego przy ul. Leszczyńskiej 6 na Powiślu, gdzie był montowany przez Wacława Kaźmierczaka i Antoniego Bohdziewicza w powstańczą kronikę filmową pt. „Warszawa walczy!”. Powstały trzy części kroniki, ich premiery organizowane co tydzień 15, 21 i 28 sierpnia miały ok. 9 tys. widzów. Ponadto zorganizowano pokazy specjalne: kroniki nr 1 dla prasy (13 sierpnia) oraz pokaz wszystkich trzech części dla dowództwa AK i władz cywilnych (30 sierpnia). Filmy te, trwające po kilkanaście minut, były wyświetlane ­codziennie – jak donosiła „Rzeczpospolita Polska” – na ogólnych pokazach w śródmiejskim kinie Palladium przy ul. Złotej 7/9. Zakończyły się 3 września, jak wynika z relacji st.  strz. Leszka Proroka „Modrzewia” i publikacji „Robotnika”. W czasie II wojny światowej nie spotykano sytuacji, by w warunkach ciężkich walk ulicznych produkowano filmy i oglądano je już „w ciągu dwunastu godzin” – jak wspominał Jerzy Zarzycki. Na kronice wyświetlonej po raz pierwszy 21 sierpnia były sceny ze zdobycia gmachu PAST-y z poprzedniego dnia. Materiały spotykały się z wielkim aplauzem i zainteresowaniem. „Biuletyn Informacyjny” pisał: „Pozostanie dokumentem, a dla nas – dzisiejszych widzów – jest już dużym wzruszeniem”.

Prasa nawet dla dzieci

Powstańcze życie prasowe było eksplozją intelektualną, ideologiczną i kulturową. Obok tytułów prasowych drukowane były przeróżne gazety ścienne, druki okolicznościowe, jednodniówki, afisze, ulotki. Każde ugrupowanie polityczne od prawa do lewa chciało przemówić słowem drukowanym do swoich zwolenników, sympatyków czy potencjalnych adherentów. Gazety wydawały dzielnice, rejony, partie polityczne, organizacje wojskowe, a nawet oddziały wojskowe.

Prasa nie była regularna. Wiele wydawnictw pojawiało się nagle i równie szybko po publikacji kilku numerów kończyło funkcjonowanie z powodu zniszczenia drukarni bądź opuszczenia jej. Największy jednorazowy nakład egzemplarzy miały „Biuletyn Informacyjny” (20–28 tys.), „Rzeczpospolita Polska” (5–10 tys.), „Robotnik” (5–10 tys.), „Walka” (6 tys.), „Barykada Powiśla” (3–5 tys.). Zdaniem Władysława Bartoszewskiego światło dzienne w powstaniu ujrzały co najmniej 134 tytuły prasowe, według Ryszarda Bzinkowskiego było ich 167. Szacuje się, że powstańcza działalność prasowa spoczywała w rękach blisko 250 dziennikarzy.

Prasa stała się podstawowym przekaźnikiem najważniejszych informacji. Na jej łamach publikowano rozkazy, odezwy, zarządzenia i komunikaty dowództwa oraz władz cywilnych. Informowano o działalności poczty, godzinach i falach nadawania audycji radiowych, punktach poboru wody pitnej, szpitalnych punktach zabiegowych, punktach zbiorczych dla zaginionych dzieci oraz miejscach zbioru produktów spożywczych dla dzieci i niemowląt. Ponadto ogłaszano apele dla krwiodawców oraz przedstawiano listy osób zaginionych. Do ważnych tematów goszczących na łamach prasy należały kwestie sanitarne oraz działalność władz cywilnych i Obrony Przeciwlotniczej, a także sprawy bezpieczeństwa społecznego i walki z pożarami. Za pośrednictwem prasy piętnowano wszelkie patologie (pijaństwo, przemoc, kradzieże, rabunki, prostytucję, dekownictwo, paskarstwo). Publikowano wyroki Wojskowego Sądu Specjalnego wydawane na burzycieli porządku, dezerterów, kolaborantów. Pisano o sytuacji na frontach światowych, podawano informacje z zagranicy, publikowano doniesienia dotyczące życia na różnych ziemiach polskich. Interesowano się postawą zagranicy wobec powstania, pisano o cudzoziemcach w szeregach powstańczych.

Dużo miejsca poświęcono na informacje frontowe z różnych dzielnic Warszawy, podkreślając przede wszystkim największe powstańcze sukcesy. Pisano o postępach ofensywy niemieckiej i o śmierci bohaterów: kpr. Antoniego Godlewskiego „Antka Rozpylacza”, kpt. Jana Jaroszka „Proboszcza”, Zbigniewa Banasia „Banana” i in. Pisano o lotniczych zrzutach materiałowych sowieckich i alianckich. Interesowano się relacjami aliancko-sowieckimi oraz polsko-sowieckimi. Ważne miejsce na łamach prasy zajmowała publicystyka i reportaże. Ewenementem była działająca na Żoliborzu prasa dziecięca („Jawnutka”, „Dziennik Dziecięcy”) niosąca otuchę, treści patriotyczne i próbująca pomóc najmłodszym w zrozumieniu powstania i rozgrywających się wokół tragedii.

Żołnierz Zgrupowania „Żaglowiec” kpr. pchor. Włodzimierz Hermanowski „Junosza” powiedział, że działalność prasy „była ogromną pomocą dla naszego ducha walki”. A z kolei Janusz Krasicki, wówczas dwunastolatek przebywający z rodziną w Śródmieściu południowym, wspominał: „Ta lektura powstańczej prasy wyrobiła [we] mnie jakieś przeświadczenie, że właściwie cała Polska walczy”.

Funkcjonowanie powstańczych mediów było przykładem umiejętnego wykorzystania wiedzy technicznej i skutecznej działalności przy niedoborach sprzętu. Warto zwrócić uwagę na fenomenalną organizację kompetentnych zespołów i ich fachowość. Mimo klęski, media wyszły z tej bitwy zwycięsko. Nie zostały zagłuszone przez wroga, a ich oddziaływanie sięgnęło przestrzeni międzynarodowej.



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła