Za pośrednictwem rzecznika prasowego Kulczyk Investments zapytałem Jana Kulczyka czy to prawda, że Piotr Nisztor napisał o nim książkę i odstąpił od jej publikacji po otrzymaniu wynagrodzenia?

 

Jeśli tak, to jakich obszarów życia Jana Kulczyka dotyczyła ta publikacja, jaka była wysokość wynagrodzenia i czy w związku z tą sprawą Jan Kulczyk był wzywany do sądu?

 

- Odmawiamy komentowania tego rodzaju pytań ale jednocześnie stanowczo zastrzegamy, aby w żadnym przypadku Pan Redaktor nie traktował takiej odpowiedzi jako zaprzeczenia, czy też milczącego potwierdzenia jakichkolwiek faktów, o których zamierza Pan publikować. Takie stanowisko Kulczyk Investments jest podyktowane dbałością o wizerunek firmy i odzwierciedla brak zainteresowania w podsycaniu spekulacji prasowych -– odpowiedziała w imieniu Jana Kulczyka oraz Kulczyk Investements adwokat Ewa Krzemień z kancelarii prawnej Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska


Sęk w tym, że to już nie są spekulacje. O spekulacjach można było mówić kilka miesięcy temu, gdy w środowisku dziennikarskim huczało od plotek na temat drogocennej książki, którą „dziennikarz śledczy” Piotr Nisztor miał napisać o Janie Kulczyku, ale jej nie opublikował, bo ponoć został za nią suto wynagrodzony.


Plotka nabrała rumieńców gdy tygodnik „Wprost” wytrysnął stenogramami z nagrań dostarczonych przez Nisztora i cała Polska stanęła w ogniu „afery taśmowej” z najbogatszym Polakiem w tle. Wtedy Nisztor został zasypany przez media pytaniami o tajemniczą książkę i wił się jak piskorz unikając odpowiedzi.

 

Plotka stała się faktem, gdy „Gazeta Wyborcza” ustami Romana Giertycha potwierdziła, że książkę Nisztor napisał i dilował lub usiłował dilować z Janem Kulczykiem za pośrednictwem samego Giertycha i Jarosława Sroki, członka zarządu Kulczyk Invenstments (byłego naczelnego „Puls Biznesu” — dziennika, któremu Nisztor jako proponował „taśmy prawdy” zanim pojawił się we „Wprost”). Doniesienia „Wyborczej” potwierdził „Wprost” zapowiadając, że opublikuje stenogram z „książkowych” negocjacji Nisztora z Giertychem.

 

Czego się dowiemy? Podejrzewam, że niewiele poza stekiem niecenzuralnych słów, wyścigiem na chamskie dowcipy i sprośne przytyki podlane szerokim strumieniem wódki. Nie dowiemy się, co naprawdę nakłoniło samego Jana Kulczyka do tego, że ugiął się i zlecił swoim ludziom podjęcie rozmów z kimś takim jak Nisztor. Nie dowiemy się czy kasa została wypłacona.


Wiemy już za to oficjalnie, że książka istnieje. Napięcie rośnie jak u Hitchocka (ulubiony reżyser Nisztora). Publika zdycha z ciekawości. Lepszego momentu nie będzie.

 

Panie Nisztor przestań się pan z ludźmi bawić w doktora. Podsłuchy się skończyły? Drukuj pan książkę.

 

Wojciech Surmacz