Archiwum

Robi się gorąco 

JACEK KARNOWSKI, redaktor naczelny

Kryzys naprawdę dotarł do Polski. Kto nie wierzy, niech zwróci uwagę na serię samopodpaleń spowodowanych biedą i brakiem nadziei. Wydarzenia te z trudem przebijają się do mediów, bo te – podobnie jak władza – wciąż próbują utrzymać nastrój sielanki. Rzeczywistości nie da się jednak oszukać. Sytuacja staje się wybuchowa.
Tym bardziej wybuchowa, że partii rządzącej już nie uważa się za faworyta kolejnych wyborów. A nie jest to ugrupowanie, które odda stanowiska bez brutalnej walki. Zbyt długo rządziło w poczuciu, że nie można go ruszyć. Zbyt wiele karier składa się na stawkę tej batalii. Temperatura rośnie. Ostatnio premier Tusk, zapytany o spadające sondaże, zapowiedział, że „pracuje nad ich zmianą”. Zabrzmiało to więcej niż niepokojąco. Czy szefowi rządu chodziło o lepsze rządzenie, czy też o dźwignię, która pozwoli na szybką i efektowną zmianę trendów? Dźwignią może być wszystko. Ewakuacja szpitali i prokuratur po serii fałszywych alarmów bombowych była zapewne konieczna, ale widoczna w niej ostentacja wzbudziła u wielu zastanowienie. Podobnie przerwanie wykładu prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim – policja była wyraźnie na to zdarzenie przygotowana. Możliwe, że to tylko przypadki, jednak może to być także budowanie odpowiedniej atmosfery.
Patrzmy uważnie. I na władzę, i na tych, co mogą jej pomagać.