Autorzy 2023 - promocja!

Polacy, miejcie się na baczności

opublikowano: 20 lutego 2014

Takich scen, jak na powyższym zdjęciu czeka nas więcej. To obrazek ze słynnej, niepowtarzalnej (choć podobno szykowano następne) podróży miłościwie nam panującego Tuskobusem. W czasie przystanku w Kutnie zdesperowana kobieta niemająca środków do życia przyszła opowiadając premierowi o swojej sytuacji rozpłakała się. Wrażliwy gentleman w dobrym garniturze mógł zrobić tylko jedno – otrzeć łzę płynącą po jej policzku. Wzruszeni widzowie zaprzyjaźnionej stacji mieli możliwość podziwiać ten gest na żywo.

Donald Tusk znów jest w tournee, choć tym razem rozgrywanym, używając terminologii muzycznej, staccato. Przystanki w Opolu (na pogrzebie córeczki sztangisty Bartłomieja Bonka) i parę godzin później w Zębie (rodzinnej miejscowości Kamila Stocha) były tylko początkiem. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, w kancelarii premiera powstał plan, by wysłać szefa w Polskę na spotkania ze „zwykłymi Polakami”. Z badań zamówionych przez Platformę ma bowiem wynikać, że jest ona postrzegana jako ugrupowanie „proeuropejskie”, z „kompetentną ekipą w Parlamencie Europejskim” i „nowoczesne”. Ale jednocześnie badani opisują je jako „szklany biurowiec” bogaczy oderwanych od codzienności.
Cały tekst w „GW” to zgrabne usprawiedliwienie dla Tuska po jednej z największych wpadek wizerunkowych, jaką było nachalne wpychanie się przed kamery w czasie smutnej, intymnej uroczystości rodzinnej i podpinanie się – m.in. w porze najwyższej oględności w TVP – pod największy od kilku lat sukces polskiego sportowca.
Mamy więc cytat z „zaufanego premiera” odnośnie wizyty w Zębie:
Tusk nie lubi wchodzić nigdzie z butami, bo uważa, że to jest przeciwskuteczne. Pytał, czy rodzina sobie życzy takich odwiedzin.
Ludzki pan! Empatyczny taki. Nic na siłę. Tylko spontanicznie i na wyraźne życzenie gospodarzy. Nieważne, że akapit wcześniej czytamy, iż zaproszenie przyszło od posła PO Guta-Mostowego…
Przy okazji fantastycznie red. Renata Grochal rozprawia się z internetowymi żartami z Donalda Tuska. Pisze, że „opozycja szybko połączyła wieczorne świętowanie z poranną wizytą premiera w elektrowni Opole” (co szef rządu wykorzystał do pokazania się na pogrzebie).
Autorka artykułu zdecydowanie przecenia opozycję – to nie politycy, ale właśnie „zwykli Polacy”, których ma nawiedzać szef rządu, wzięli się za wykpiwanie go po żenującym sobotnim spektaklu.

Gdyby czytelnik "Wyborczej" miał jeszcze jakieś wątpliwości, dostaje wypowiedź wyrafinowanego inaczej szefa sztabu w eurowyborach Jacka Protasiewicza:
Proszę się postawić na miejscu sztygara w kopalni po wybuchu metanu. Idzie na pogrzeb ofiar, żeby pochylić głowę przed rodziną. Odpowiedzialność Tuska za to, że jakiś lekarz popełnił błąd, jest mniejsza niż sztygara w kopalni.
Świetnie! Czyli Donald Tusk będzie teraz częściej chylił głowę przed przeżywającymi dramaty rodzinami. Jego urzędnicy będą wyszukiwać nekrologi znanych osób i typować, na którym pogrzebie warto się pojawić? Po tych specjalistach od lansu można się spodziewać wszystkiego.
A zatem – w marcu wizyta w szpitalu u poszkodowanego w jakimś spektakularnym wypadku, a chwilę później topienie Marzanny z dziećmi z pobliskiej gminy.
Kwiecień – pożar/zawalenie budynku/wybuch gazu i przy okazji konkurs palem (prawa autorskie do takiej deklinacji – pan prezydent Komorowski) w Lipnicy.
A do tego majówka, a więc łomżing na kocingu i jakiś grill na ostatniej prostej przed eurowyborami.
Więcej takich pomysłów! Więcej kiwania PR-em. Opozycja naprawdę nie będzie musiała robić absolutnie nic.

Marek Pyza



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła