"Sieci": Kampania +
"Każdy sztab szykował szczyt formy swojego kandydata na maj, ale koronawirus zarządził dwumiesięczną dogrywkę".
Z tą kampanią wyborczą jest jak z przygotowaniami do startu w igrzyskach olimpijskich. Każdy sztab szykował szczyt formy swojego kandydata na maj, ale koronawirus zarządził dwumiesięczną dogrywkę. Dla kogo to dar z nieba, a dla kogo spore ryzyko? − Marek Pyza i Marcin Wikło podsumowują na łamach tygodnika „Sieci” zwroty i zmiany w bieżącej kampanii wyborczej.
Dziennikarze streszczają punkty zwrotne w kampanii wyborczej:
A więc wybory nie odbędą się w maju, co automatycznie zmienia scenariusz i tak pokiereszowanej kampanii wyborczej. Nie pierwszy zresztą raz. Po raz ostatni prezydent był na otwartym spotkaniu z Polakami 7 marca w Nysie. Dzień później na ulicach Warszawy rozdawał jeszcze kobietom kwiaty z okazji ich święta, ale już 9 maja na wiec do Radomska nie pojechał. […] To samo zrobili także inni kandydaci, ale najbardziej z tego powodu rozpaczała Małgorzata Kidawa-Błońska. Mimo że jej spotkania ani energią, ani liczebnością wizytom prezydenckim nie dorównywały.
Autorzy artykułu piszą także o incydentach podczas kampanii, które zostały przykryte przez temat pandemii, jak choćby… „palec Lichockiej” rzekomo pokazany chorym na raka. Zupełnie nieistotna okazała się też konsekwentnie budowana na pomyśle marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego fałszywa alternatywa, że Duda, podpisując ustawę o rekompensacie abonamentowej, dał prawie 2 mld zł na media publiczne zamiast na onkologię.
Marek Pyza i Marcin Wikło komentują też ostatnie reakcje opozycji oraz mediów z nią zawiązanych na przełożenie wyborów:
Nagle się okazało, że chce ona rozliczać obóz władzy za niezorganizowanie wyborów w terminie – udając, że sama nie domagała się ich przełożenia. Że mając większość w Senacie, do maksimum wykorzystała proceduralne możliwości obstrukcji, byle tylko uniemożliwić przeprowadzenie głosowania w konstytucyjnym terminie, i straszyła Polaków śmiertelnym niebezpieczeństwem, jakie rzekomo miałoby im grozić niezależnie od formuły elekcji.
Dziennikarze odnoszą się również do debaty prezydenckiej emitowanej przez Telewizję Polską:Andrzej Duda jako jedyny mógł na tej debacie stracić. Ryzykował trudne starcie z dziewięcioma kandydatami, z których niemal każdy (może z wyjątkiem Marka Jakubiaka) szykował się na wbijanie szpil. I tak też się stało. Prezydent dużo zyskał już tym, że w debacie na tym etapie uczestniczył – inaczej niż urzędujący prezydenci walczący o reelekcję – Bronisław Komorowski w 2015 r. czy Aleksander Kwaśniewski w 2000 r.
Pyza i Wikło zastanawiają się także, kto może zyskać na przedłużeniu kampanii:Nieoficjalnie mówi się o wpisaniu do ustawy tzw. praw nabytych, czyli kandydaci, którzy zebrali 100 tys. podpisów, nie będą musieli robić tego ponownie. To kluczowe dla tych „mniejszych”. Ale jeśli mowa o nowych wyborach, to będzie też możliwość zgłoszenia nowych kandydatów, co uchyla jednak furtkę Koalicji Obywatelskiej do podmiany Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na kogoś innego.
Więcej na temat kampanii wyborczej w najnowszym tygodniku „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 11 maja, także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pli oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.