Autorzy 2023 - promocja!

"Sieci": Niemcy od sprawców do „szafarzy łaski”

opublikowano: 20 czerwca 2022
"Sieci": Niemcy od sprawców do „szafarzy łaski”

To jest największa hańba Niemiec od 1945 r. Republika Federalna od pierwszego dnia powinna stanąć po stronie Ukrainy bez żadnego „ale”. Zamiast tego rozpoczęły się debaty intelektualne, czy to, co robią Rosjanie, to już ludobójstwo, czy też „tylko” zbrodnie wojenne – mówi Henryk Broder, niemiecki dziennikarz publikujący m.in. w dzienniku „Die Welt”, uczestnik debaty pt. „Dlaczego Polska jest wartością”, zorganizowanej w Trybunale Konstytucyjnym.

Podczas wywiadu z Jackiem Karnowskim, Henryk Broder przybliża trudną historię swojej rodziny, która splata się z polityką Niemiec. Jego mama i tata w 1956 roku postanowili uciec z komunistycznej Polski do naszych zachodnich sąsiadów. Jak zapewnia dziennikarz, rodzice chcieli zapewnić dzieciom inne życie. Do Izraela nie chcieli jechać, bo za gorąco, obcy świat, nie znali języka, a niemiecki znali. Później doszedłem wniosku, że ich postawa była trochę masochistyczna. Oni się czuli poniżeni „wypoczynkiem” w niemieckich obozach koncentracyjnych, tych słynnych niemieckich „sanatoriach”. Byli emocjonalnie zrujnowani, czuli się ofiarami. W Niemczech zachowywali dystans, nie mieli niemieckich przyjaciół, oburzali się, gdy ja przyjaźniłem się z Niemcami. Ich sytuacja była specyficzna: byli blisko sprawców, ale jednocześnie czuli się bezpiecznie. Czuli strach, ale i ulgę. Z rozmowy dowiadujemy się, że echo przeszłości prześladowało ich na każdym kroku. Moi rodzice dostawali renty i co roku musieli stawiać się przed państwowym lekarzem. Potrzebowali potwierdzenia, że żyją. Chodziłem na te badania z mamą, która bardzo się bała, bo w głowie miała ciągle lekarzy z obozów koncentracyjnych. W Niemczech rodzice dostali odszkodowania, choć za to, co przeszli, nie da się wypłacić rekompensaty. Dostali jednak możliwość odbudowania swojego życia, mimo że wyjeżdżając z Polski, mieli już odpowiednio 50 i 60 lat. Dla Niemców każdy Żyd, który przyjechał do Niemiec po wojnie, był dowodem, że kraj zerwał z przeszłością, że się zmienił - czytamy.

Dziennikarz wyjaśnia skąd bierze się współczesna postawa Niemców, którzy często pouczają inne kraje. Niemcy nie chcą już być państwem narodowym i są bardzo krytyczne wobec tych, którzy nie chcą iść tą drogą. Mówią, że „naród nie jest wartością”, z czym ja się zresztą nie zgadzam. Chcą wyjść z własnej historii i chcą mówić innym, co mają robić, by nie pobłądzić tak, jak pobłądziły Niemcy. Stąd takie pomysły jak rozdzielanie uchodźców według kwot, to był pomysł niemiecki, wyrastający z niemieckiego ducha. Stąd skupienie na „sprawiedliwości”, dziś pojęciu centralnym dla Niemiec. Niemcy są skromnym narodem megalomanów.

Broder daje też wyraźny sygnał, że niemieckie społeczeństwo nie dostrzegało zagrożenia czyhającego na Wschodzie. Było dramatem, że nikt w Niemczech tak naprawdę Rosji się nie przyglądał. Mieliśmy w Rosji ambasadę, fundacje, przedstawicielstwa partii, mnóstwo naukowców, a mimo to nikt nie widział prawdziwego obrazu. Sądziliśmy – także ja – że Rosja mimo wszystko zmierza w stronę Zachodu. To był zawsze imperialistyczny kraj, ale my tego nie widzieliśmy. Ta ślepota się kończy.

Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.

Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła