Autorzy 2023 - promocja!

"Sieci": Wassermann na Warszawę

opublikowano: 8 sierpnia 2017
"Sieci": Wassermann na Warszawę

Stanisław Janecki na łamach „Sieci” pisze o potrzebie wyboru silnego prezydenta Warszawy.

Tak jak w 2002 r. Warszawie potrzebny był taki „szeryf ” jak Lech Kaczyński, tak jest obecnie. Kto najlepiej nadaje się do tej roli? – pyta Stanisław Janecki w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”. 

Stanisław Janecki na łamach „Sieci” pisze o potrzebie wyboru silnego prezydenta Warszawy. Mimo przekonania, że w stolicy może wygrać kandydat legitymujący się liberalno-lewicowymi poglądami, wskazuje na Małgorzatę Wassermann, jako idealną kandydatkę.

Tylko pozornie kandydatura Małgorzaty Wassermann wydaje się zaskakująca w Warszawie, gdyż jest wręcz idealną kandydatką na prezydenta Krakowa. […] Małgorzatą Wassermann nie da się sterować ani z tylnego, ani z żadnego innego siedzenia, nigdy nie pozwoliłaby sobie na odgrywanie roli słupa, do czego zdaje się sprowadzać prezydenturę Hanna Gronkiewicz-Waltz. Nigdy nie dopuściłaby też do funkcjonowania w warszawskim ratuszu reprywatyzacyjnej mafii, choć nie ma doświadczenia w pracy w administracji czy kierowaniu instytucjami – pisze publicysta.

Janecki zauważa, że afera reprywatyzacyjna w Warszawie uwidoczniła patologie panujące w stolicy. Stąd potrzebna jest osoba z zewnątrz, która nie będzie uwikłana w żadne układy finansowe czy partyjne.

Z prac komisji weryfikacyjnej, ze śledztw prokuratury oraz śledztw dziennikarskich wyłania się obraz stolicy za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz jako miasta wielopiętrowych, nieprzejrzystych układów, klik i towarzystw wzajemnych usług, miasta skorumpowanego, źle zarządzanego, mocno przepłacającego za niemal wszystkie inwestycje. Wszyscy ważni urzędnicy się znają, bo pochodzą z tych samych kręgów towarzyskich, które nie robią sobie krzywdy. Tylko ktoś z zewnątrz, czyli spoza Warszawy, w dodatku z doświadczeniem w komisji śledczej, może te układy przeciąć. Ktoś, kto nie pozwoli za plecami ukraść nawet paczki papieru do drukarki, a co dopiero milionów. […] Małgorzata Wassermann nie należy do partyjnego establishmentu, nigdy nie była uwikłana w partyjne wojenki o przywództwo, w co uwikłani są jej ewentualni konkurenci z PO. A takie wojenki bardzo polityków demoralizują, co miałoby wpływ na sposób zarządzania Warszawą.

Publicysta zwraca również uwagę, że praca w komisji śledczej ds. Amber Gold pokazała Małgorzatę Wassermann z jak najlepszej strony.

Prace komisji podnoszą jej rangę i wzmacniają wizerunek, bo to głównie dzięki jej osobowości i charakterowi przywraca się powagę oraz znaczenie komisji śledczych. I tak jak afera Rywina wykreowała nowych liderów w osobach Jana Rokity („premiera z Krakowa”) oraz Zbigniewa Ziobry, tak afera Amber Gold kreuje Małgorzatę Wassermann. W wyborach w 2001 r. Rokita otrzymał 20 251 głosów, a po komisji Rywina, w wyborach w 2005 r., dostał już 72 145 głosów, czyli trzyipółkrotnie więcej. Zbigniewa Ziobrę w 2001 r. poparło 36 309 wyborców, cztery lata później zaś, po promocji w komisji Rywina – już 120 188 wyborców, czyli niemal trzyipółkrotnie więcej. A Małgorzata Wassermann dysponuje jeszcze innymi atutami, których ani Rokita, ani Ziobro nie mieli.

Więcej o Małgorzacie Wassermann i jej szansach na fotel prezydenta stolicy w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 7 sierpnia, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html. Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.

 



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła