Skwieciński: Ludzie Zachodu to nie samobójcy
W kwestii imigracji Zachód trzeźwieje, ale może to mieć nieoczekiwane efekty uboczne
"Choć afirmacja masowej imigracji z krajów całkowicie obcych kulturowo stała się w pewnym momencie postawą wspólną dla zachodnioeuropejskich elit niezależnie od dzielących je w innych sprawach różnic, to lewica była nastawiona do tego procesu szczególnie entuzjastycznie" - czytamy w tygodniku "wSieci". Publicysta Piotr Skwieciński zastanawia się nad przyczynami wielkiego entuzjazmu lewicy dla masowej imigracji. Jak zauważył autor tekstu "Zmiana, czyli totem" przyczyn jest wiele.
"Fakt ten interpretowano na różne sposoby i wszystkie tłumaczenia zawierały jakiś element słuszności. Prawdziwa jest i interpretacja stricte polityczna: lewica w swej naiwności liczyła, że nowi obywatele z wdzięczności wobec najbardziej ich wspierającej siły politycznej staną się jej wyborcami. Myliła się tu zresztą strasznie" - zauważa. Inną przyczyną jest niechęć lewicy do tradycyjnej narodowej kultury.
"Inną przyczyną, dla której lewica samobójczo (bo wszak ludziom o tych poglądach dżihadyści poderżnęliby gardła jako pierwszym, to oni w największym stopniu uosabiają w ich oczach ducha Zachodu) brnęła w forsowanie masowej imigracji, była jej ideologiczna niechęć do tradycyjnej narodowej kultury i narodowej tożsamości. Imigranci mieli tę tożsamość rozmyć" - czytamy "wSieci". Obok tych dwóch przyczyn jest według Skwiecińskiego jeszcze inna, o wiele głębsza.
"Idzie otóż o to, że imigracja to zmiana. To zerwanie ze stabilizacją. A jedną z fundamentalnych cech ludzi o psychice lewicowej (tak jest – skłonność poszczególnych osobników ku pewnym kierunkom ideowym ma często podłoże w ich kształcie psychicznym) jest niechęć do stabilizacji i instynktowne pożądanie zmiany właśnie" - wyjaśnia publicysta. Więcej o lewicy i jej zamiłowaniu do zmian społecznych w tygodniku "wSieci".