Autorzy 2023 - promocja!

Tajemnice chemicznego imperium

opublikowano: 24 lipca 2016
Tajemnice chemicznego imperium lupa lupa

Polska firma wdarła się przebojem do pierwszej ligi światowych graczy na rynku chemii.

Wiele osób usłyszało o tej firmie po raz pierwszy z powodu niedawnego aresztowania byłego szefa Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Dlatego postanowiliśmy się bliżej przyjrzeć Synthosowi, jednej z tych firm, o których niewiele osób wie choć należy do pierwszej ligi światowych graczy na rynku chemii.

Synthos to dawna państwowa firma Dwory Oświęcim. Na początku lat 90 trafiła do fatalnego programu narodowych funduszy inwestycyjnych czyli NFI. Przez wiele lat w Dworach nic się nie zmieniało, wciąż widać było elementy dawnych, państwowych przedsiębiorstw, fabryka wymagała restrukturyzacji, program NFI również w wypadku Dworów wiązał się z brakiem inwestycji. Firma podupadała a nowi „menadżerowie” z NFI nie mieli na nią żadnego pomysłu. 10 lat po nieudanej prywatyzacji przez NFIpakiet 16 procent akcji trafił w ręce kieleckiego biznesmena Michała Sołowowa, który został początkowo jedynie jednym z wielu akcjonariuszy, bez możliwości decydowania o kierunkach rozwoju. Sołowow miał jednak pomysł na nowe produkty dla starych zakładów chemicznych. Przekonał do niego pozostałych akcjonariuszy i sukcesywnie odkupywał od prywatnych funduszy inwestycyjnych, kolejne pakiety akcji. W 2007 roku Michał Sołowow zmienił nazwę na Synthos, w którym posiada dziś ponad 60 procent akcji. Spółka zatem wciąż działa w oparciu o wyłącznie polski kapitał, a ci którzy zainwestowali w firmę z Oświęcimia nie mogą być zawiedzeni. Giełda dziś wycenia spółkę na 5 mld zł. Piętnaście razy więcej niż dekadę temu. Synthos jest też szczodry dla swoich akcjonariuszy i regularnie dzieli się ona zyskiem: od 2011 do 2015 roku nieprzerwanie wypłacała dywidendę i to pomimo sporych inwestycji związanych z ekspansją i inwestycjami. W 2013 inwestorów zelektryzowała informacja, że wypłaci 1 mld zł. Siedmiocyfrowe kwoty dywidend dotychczas zarezerwowane były dla kontrolowanych przez państwo wielkich firm z sektora energetycznego i banków. W wydanym w zeszłym roku przez czołową firmę doradczą na świecie - Boston Consulting Group - raporcie Synthos zajął dziewiąte miejsce w światowym rankingu firm chemicznych, które w ostatnich pięciu latach wykreowały największy całkowity wzrost wartości dla akcjonariuszy.

Jesteśmy otoczeni przez przedmioty w większości zrobione na bazie produktów wytworzonych przez przemysł chemiczny. Specjalizacją Synthosu, a zarazem strzałem w dziesiątkę, okazała się produkcja kauczuków syntetycznych. To w fabrykach Synthosu swój początek mają opony produkowane przez światowych potentatów jak Michelin i Goodyear, styropian, plastykowe kubki czy farby i lakiery. Synthos, już w rękach Sołowowa od początku postawił na innowacje i nowe technologie. Centrum firmy stały się laboratoria pracujące nad nowymi produktami i technologiami chemicznymi. Dlatego Synthos wydał w ostatnich latach 500 mln zł na projekty innowacyjne. Dla firmy z Oświęcimia zaczęły pracować największe autorytety naukowe - głównie z Polski, ale też z Niemiec czy Włoch.

Po tym jak nikomu nieznana polska firma stała się światowym liderem w produkcji kauczuków syntetycznych przyszedł czas na kolejne obszary w jakim mogła odnieść sukces. Świat oszalał na punkcie oszczędzania energii poprzez izolowanie budynków. Mało kto wie, że najwięcej energii poświęcane jest nie na ogrzewanie ale na chłodzenie. Dlatego największe blackouty są nie zimą ale latem gdy działają miliony klimatyzatorów. W krajach arabskich zaczął się boom na używanie styropianów aby lepiej izolować budynki. Jest tajemnicą poliszynela, że o europejski i bliskowschodni rynek styropianów zaczęły silnie rywalizować Niemcy z Polską.

Przełom przyszedł niedawno. Najpierw naukowcy z Synthosa opracowali nowoczesny biały surowiec (EPS) do produkcji styropianu, który nazwali InSphere®, produkt zdobył w szybkim tempie uznanie klientów zarówno w Polsce jak i Niemczech. Prawdziwym jednak hitem okazało się samodzielne stworzenie i opatentowanie unikalnej technologii produkcji styropianu o niespotykanym nigdzie w przemyśle współczynniku przenikalności cieplnej. Nowy produkt otrzymał nazwę InVento®. Nowoczesna metoda wytwarzania „szarego styropianu” oraz zastosowanie specjalnych dodatków, pozwalają wyprodukować materiał dzięki któremu można zbudować dom pasywny lub energooszczędny. Oznacza to również możliwość rozwoju na rynkach Europy Zachodniej i zabrania części olbrzymiego biznesu wielkim europejskim koncernom chemicznym. Czy firma z Polski może zagrozić światowym potentatom? W raportach zagranicznych firm analitycznych wielkość rynku oceniania jest na około 1,8 mln ton a wśród głównych graczy obecnie wymieniany jest BASF, Ravago, Ineos Styrenics, Sunpor oraz polski Synthos. Rynek rozwija się w przyzwoitym tempie,  dlatego nie może dziwić, że właściciel Synthosu zdecydował się na mocne zagranie. W maju 2016 roku kupił Ineos Styrenics, firmę kontrolowaną do niedawna prze jednego z najbogatszych Brytyjczyków Jima Ratcliffa. Polska firma stała się dzięki temu ruchowi właścicielem trzech fabryk produkujących EPS w Holandii i północnej Francji i tym samym numerem jeden w produkcji EPS w Europie.

„Numer jeden na europejskim rynku kauczuków przejmuje numer jeden na europejskim rynku styropianów” - napisał „Puls Biznesu” w maju 2016 roku. W Polsce transakcja dokonana przez Michała Sołowowa przeszła bez większego echa, w Europie wywołała jednak szok. Tym bardziej, że na rynku wszyscy wiedzą o nowej technologii jaką dysponuje Synthos. Jest nieomal pewne, że mając w ręku fabryki w kilku krajach Europy i nową technologię produkcji „szarego styropianu” polski Synthos może zagrozić niemieckim i belgijskim i austriackim liderom bezpośrednio na ich rynkach macierzystych.

Synthos od lat wydaje największe wśród prywatnych firm pieniądze na badania i nowe technologie. Na badania z budżetu Synthosu wydano ponad 500 mln złotych. Na inwestycje wydano ponad 1,1 mld złotych z czego 400 mln pochodzi z funduszy unijnych. W tym biznesie skala dofinansowania w największych projektach sięga średnio 35 procent co oznacza, że aby zrealizować projekt firma musi wydać na niego olbrzymie własne pieniądze. Niemieckie czy francuskie firmy potrafią znakomicie wykorzystywać fundusze europejskie, dotacje dla niech szły w miliardy euro, co powoduje, że aby być konkurencyjnym niezbędne jest wykorzystywanie tych funduszy również przez polskie firmy, w tym Synthos. Nie ma drugiej takiej firmy, która z własnych środków zdecydowała się wyłożyć 800 mln złotych aby uzyskać 400 mln złotych w formie datacji ze środków publicznych (nie tylkoNCBiR ale również innych instytucji w tym Czeskich). Popyt na produkty firmy jest tak duży, że w 2015 r. uruchomiono w Oświęcimiu instalację produkcyjną zaawansowanych technologicznie kauczuków SSBR. Inwestycja pochłonęła 568 mln zł z czego 147 milionów pochodziło z funduszy unijnych. Dzięki inwestycji powstało ponad 160 miejsc pracy. Synthos sporo ryzykował przy tej inwestycji. Decyzje podjęto w momencie, gdy rynek sprzedaży aut nie tylko w Polsce, ale i w Europie był w kryzysie, a cena paliwa ocierała się o sześć złotych. I choć fabryki buduje się z myślą o perspektywie kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat, to już dziś w Synthosie odetchnęli z ulgą bo okazała się dobrą inwestycją, a na rynku od początku roku rosną ceny kauczuków.

Ciekawe jest to, że Synthos nie tylko bierze pieniądze z funduszy publicznych ale też dokłada się do środków wydawanych przez NCBiR. W lipcu zeszłego roku Synthos i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR)  zdecydowały się wyłożyć nawet po 100 mln zł każdy i podpisały porozumienie o uruchomieniu przedsięwzięcia opartego o formułę open innovation. Współpraca ma na celu opracowanie i wdrożenie nowej generacji produktów chemicznych, które przyczynią się do wzrostu innowacyjności całej polskiej branży chemicznej.To projekt SynChem którego realizacja właśnie się rozpoczęła i wnioski o granty będą przyjmowane do 20 września. Do konkursu mogą przystąpić konsorcja naukowo-przemysłowe zainteresowane poszukiwaniem nowatorskich rozwiązań w dziedzinie chemii. Połowa funduszy pochodzi z NCBiR a połowę daje Synthos. To największa tego typu inwestycja w Polsce, gdy z pieniędzy prywatnej firmy finansowane będą badania prowadzone przez inne firmy i naukowców nad opracowaniem nowych technologii w chemii. Co interesujące, z wyników badań będzie mogła skorzystać każda zainteresowana polska firma.

Synthos może stanowić modelowy przykład jak na bazie niezbyt wydolnego molocha zbudować innowacyjną spółkę, która ekspansję międzynarodową traktuje jako zwykłą część swojej działalności. Oglądając fabrykę w Oświęcimiu na każdym kroku widać, że firma udanie przeszła najtrudniejszy etap w rozwoju biznesu - wybicie się poza rynek krajowy i umiejętne odnalezienie się w nowej rzeczywistości jaką niewątpliwie jest konkurencja z globalnymi firmami jak BASFczy DuPont. Jeśli dziś obstawiać, to bez wątpienia szybciej niż „polskiej Nokii” doczekamy się polskiego BASF-u. Firma z Oświęcimia jest na dobrej drodze do tego.

Tomasz Krzyżanowicz



 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła