Autorzy 2023 - promocja!
Edycja I
Edycja II

Bezpieczne zakupy przez Internet

opublikowano: 13 lutego 2017
Bezpieczne zakupy przez Internet

Bezpieczne zakupy przez Internet

Zakupy przez Internet cieszą się coraz większą popularnością. Co roku pojawiają się zestawienia pokazujące kilkunastoprocentowy wzrost wartości handlu w Internecie

Za zakupami on-line przemawiają przede wszystkim wygoda, zasięg sieci – w Internecie można kupić towary z innych krajów czy kontynentów – oraz ceny, zwykle niższe niż w tradycyjnych sklepach. Ale kupowanie w sieci niesie ze sobą pewne ryzyko. Wystarczy jednak znać kilka podstawowych zasad, aby je zminimalizować

Są różne metody kupowania w sieci. Niektórzy korzystają z ulubionych sklepów, inni raczej szukają interesujących ich towarów czy usług, często posiłkując się internetowymi porównywarkami cen produktów, będących agregatorami informacji o cenach w różnych sklepach, które ułatwiają wybór najkorzystniejszej oferty. Na znaczeniu zyskują także aplikacje, które po zeskanowaniu kodu kreskowego wyszukują ten sam towar w Internecie i podają informacje o tym, gdzie można kupić go najtaniej.

Sama procedura zamówienia oraz dostarczenia towaru jest dość prosta. Na stronie internetowej wybieramy interesujący nas produkt, wkładamy go do wirtualnego koszyka, wybieramy opcję dostawy. Na końcu zaś trzeba dokonać płatności. Nim jednak to zrobimy, warto najechać kursorem na okno przeglądarki, w którym wpisany jest adres. Te, na których można dokonywać bezpiecznych płatności, mają początek adresu https://. Tylko prawidłowo wpisane w przeglądarce adresy rozpoczynające się od https:// dają możliwość bezpiecznego płacenia. Połączenie to z użyciem „protokołu SSL” zapewnia ochronę danych, które przesyłane są między przeglądarką a serwerem sieciowym. Poza tym na stronie przeglądarki powinna być widoczna kłódeczka. Po kliknięciu na pojawi się informacja o certyfikacie bezpieczeństwa. W sklepach, które nie mają w adresie https:// oraz nie mają owej kłódeczki lub widoczny jest problem z certyfikatem bezpieczeństwa, nie warto kupować, bo nasze dane nie są właściwie chronione.

Płatność

Opcji jest kilka. Obecnie najpopularniejsze są tzw. pay-by-linki. Zwykle na kolejnej podstronie internetowej, jaka pojawia się po wyborze tego rozwiązania, pojawiają się ikonki banków, przez które można zapłacić. Jeśli znajdziemy nasz bank i klikniemy, otworzy się strona naszego banku. Po zalogowaniu się zobaczymy gotowy formularz polecenia przelewu, który należy potwierdzić kodem.

Kody dostajemy od banku w formie papierowej albo SMS-owej na telefon komórkowy. Do niedawna panowało przekonanie, że bezpieczniejsza jest ta druga forma, bo bank, generując kod SMS, informuje także o kwocie przelewu oraz pierwszych i ostatnich cyfrach numeru rachunku bankowego. To pozwalało się zorientować, że komputer jest zainfekowany wirusem, jeśli numer konta w wiadomości SMS był inny niż ten, który wpisaliśmy. Ostatnio jednak się okazało, że z kolei telefony komórkowe zainfekowane przez wirusy mogą przechwycić potwierdzenia SMS-owe.

Innym rozwiązaniem jest płatność kartą, rzadziej stosowana w Polsce. To najbardziej popularna metoda płatności w sklepach w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Zwykle poza numerem konta musimy podać tzw. kod CVV. To trzy lub cztery cyfry – w zależności od rodzaju karty – znajdujące się na jej odwrocie, tuż obok podpisu. Jeśli autoryzacja karty się powiedzie, kwota zostaje z niej pobrana i możemy oczekiwać kuriera z przesyłką. Warto dodać, że ten typ płatności ma pewną przewagę nad innymi, ale o tym później.

Oczywiście można też płacić standardowym przelewem internetowym. To procedura prawie identyczna jak ta, którą przechodzimy przy płatności przez pay-by-link, ale z tą różnicą, że sami wpisujemy wszystkie dane i kwotę. Tu warto pamiętać o drobiazgu – mianowicie zazwyczaj dane spisujemy z potwierdzenia zakupu, jakie przychodzi do nas pocztą elektroniczną. Wielu z nas ułatwia sobie zadanie, kopiując numer konta i wklejając je w odpowiednim oknie. Ten mechanizm wykorzystywał wspomniany wyżej wirus – jeśli znajdował się na komputerze, to przy takim kopiowaniu dochodziło do podmiany numeru na inny. Dlatego warto zadać sobie nieco trudu i wpisać numer rachunku ręcznie oraz sprawdzić go dwa razy. Kwotę zaś można skopiować, tutaj podmiany się nie zdarzały.

Na popularności zyskują także inne systemy płatności. Większość z nich działa jako coś w rodzaju pośrednika pomiędzy klientem a sprzedawcą. Czasem działają na zasadzie portfela zasilanego z karty albo przelewem, z którego potem można już płacić bezpośrednio za usługę, z wykorzystaniem np. samego maila (czyli bez podawania numerów konta czy rachunku).

Jeszcze inną ofertę stanowi BLIK, czyli polski system płatności internetowych, umożliwiający dokonywanie płatności m.in. w Internecie. Tutaj potwierdzenie płatności dokonywane jest poprzez wpisanie kodu, generowanego przez aplikację w telefonie.

Lepiej czuwać i kontrolować

Jak wiadomo, strzeżonego Pan Bóg strzeże, więc nawet ostrożni kupujący w Internecie powinni sprawdzać zarówno e-mail, jak i stan konta. Na skrzynkę pocztową przychodzi zwykle potwierdzenie dokonania przelewu i informacja o rozpoczęciu procedury dostarczenia towaru na wskazany adres. Zwykle taka informacja pojawia się w naszej poczcie natychmiast po wysłaniu zapłaty, ale czasem zdarza się, że należy na nią poczekać. Jeśli więc nie pojawi się w ciągu godziny, to nie warto się denerwować, ale jeśli niema go przez dwa dni, należy się skontaktować ze sklepem i sprawdzić, czy operacja została odnotowana.

Warto także sprawdzać stan konta. Jeśli zauważymy podejrzane ruchy na rachunku po opłaceniu zakupu za granicą kartą, trzeba poprosić bank o interwencję. Zazwyczaj dochodzi do zablokowania karty, a każde żądanie przelewu z jej wykorzystaniem jest wtedy sprawdzane. W języku bankowców kradzież danych karty czy jej „sklonowanie” – czyli skopiowanie istniejącej karty – nazywa się fraudem (oszustwem). Banki oraz firmy obsługujące płatności mają rozwinięte działy zajmujące się zwalczeniem owych fraudów. Jeżeli mieliśmy pecha i zostaliśmy ofiarą oszustów, to faktycznie zostaliśmy okradzeni, a więc powinniśmy zawiadomić policję.

Jednak lepiej zapobiegać, niż naprawiać szkody, dlatego warto skorzystać z dodatkowych zabezpieczeń, jakie oferują banki. Jednym z nich jest możliwość ustalenia limitu płatności w Internecie. Wiele banków daje klientowi możliwość ustalenia, jaką kwotę maksymalnie chcemy wydać w sieci. Po wprowadzeniu takiego limitu wszystkie płatności powyżej wskazanej kwoty będą odrzucane. To rozwiązanie ma jednak tę wadę, że kiedy chcemy dokonać zakupu za wyższą sumę, musimy się kontaktować z bankiem, aby dokonać zmiany. Innym sposobem na zwiększenie bezpieczeństwa płatności w Internecie jest wykorzystanie wirtualnej karty płatniczej. To nic innego jak rodzaj karty debetowej, ale bez fizycznej postaci – istnieje wyłącznie w formie rachunku powiązanego z naszym kontem, który zasilamy wybraną przez nas kwotą. Kiedy dokonamy płatności, pieniądze są pobierane z tej wirtualnej karty. Gdy więc zdarzy się, że numery wpadną w ręce oszustów, to albo nie skorzystają z tej wiedzy, bo na karcie nie będzie żadnych środków, albo będą w stanie pobrać tylko taką kwotę, jaka na niej pozostała po innych płatnościach.

Oczekiwanie na kuriera

Kiedy już dokonaliśmy zapłaty i dostaliśmy potwierdzenie rozpoczęcia procedury wysyłki, pozostaje nam wyłącznie czekać. W zależności od tego, co kupiliśmy, dostawa może nastąpić albo e-mailem – gdy w grę wchodzą kody, np. do gier, umożliwiające rozpoczęcie pobierania programu – albo w formie fizycznej. Tu możliwości jest kilka – od zwykłej paczki, poprzez przesyłkę dostarczaną przez kuriera, aż po paczkomat, a więc urządzenie, w którym chowana jest nasza paczka po dostawie, a my, używając kodu przesłanego na komórkę, możemy ją odebrać w dowolnym momencie.

Ale zdarza się, że dostarczony towar jest uszkodzony albo w ogóle nie przypomina tego, który widać było na zdjęciach w sklepie internetowym. Jest i taka możliwość, że po odbiorze przesyłki dociera do nas, iż właściwie dokonaliśmy zbędnego zakupu. Mamy tutaj dwie możliwości do wyboru. Pierwsza to prawo do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni. Przy czym 14 dni liczone jest od chwili, kiedy kupiony przez Internet towar trafi w ręce konsumenta, ewentualnie osoby przez nią wskazanej. Tak mówi Ustawa o prawach konsumenta w art. 27 i 28. Odstąpić od umowy można bez podania przyczyny i bez żadnych kosztów (poza tym, który wynika z konieczności odesłania towaru sprzedawcy). Sprzedawca nie może się uchylać od zwrotu pieniędzy, twierdząc, że umowy nie było, albo żądając np. paragonu, wystarczy bowiem faktura, która powinna być w paczce z przesyłką, ewentualnie informacja, jaką otrzymaliśmy pocztą elektroniczną.

Co innego, kiedy otrzymaliśmy towar uszkodzony albo niedziałający i chcemy wymienić go na cały i sprawny. Tutaj są dwie drogi do wyboru. Możemy zażądać od sprzedawcy wymiany towaru – skorzystamy z zapisanej w Kodeksie cywilnym rękojmi (art. 559-561). Zwykle sprzedawcy nie robią problemu i dokonują wymiany, ale niektórzy starają się ograniczać swoją odpowiedzialność, wprowadzając do regulaminów sklepów internetowych zapisy, że reklamacje np. należy zgłosić w ciągu 48 godzin od otrzymania towaru. Takimi zapisami nie należy się przejmować, prawo do zgłaszania reklamacji w ramach rękojmi kupujący ma przez dwa lata – i to prawo musi być przez sprzedawcę respektowane. Możemy się też zdecydować na naprawę sprzętu – ale tutaj zadziała gwarancja. Tę otrzymujemy od producenta i do niego powinniśmy się zwrócić, aby rozwiązać problem wadliwego towaru. Dowodem, że mamy prawo skorzystać z gwarancji, jest faktura lub rachunek wystawiony przez sklep.

Kiedy towar nie dociera

Ale zdarza się i tak, że towar po prostu do nas nie dociera. Wina może leżeć po stronie przewoźnika – choćby firmy kurierskiej – ale częściej, niestety, to po prostu wynik nieuczciwości sklepu. Można zgłosić sprawę na policję – w końcu niedostarczenie towaru, za który zapłacono, jest czynem kryminalnym – ewentualnie dokonać zgłoszenia w prokuraturze. Drogą pośrednią jest wystąpienie do rzecznika konsumentów lub Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Niedawno UOKiK wystąpił do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez osoby kierujące dwoma sklepami internetowymi, które nie wysyłały klientom towarów oraz nie oddawały pieniędzy.

Zazwyczaj jednak środki, które trafiły do oszustów, przepadają. Ale jest jeden wyjątek – tego problemu nie będą miały osoby, które dokonały płatności w Internecie kartą. Do karty bowiem oferowana jest usługa „charge back”, która polega na tym, że w razie niedostarczenia towaru można się zwrócić do banku o odzyskanie zapłaconych pieniędzy. Bank oddaje środki, a następnie sam egzekwuje pieniądze od nieuczciwego sprzedawcy. Ale zakres „charge back” jest szerszy, można odzyskać pieniądze np. w razie upadłości sprzedawcy czy innych problemów. Przykładowo – jeśli zapłacimy kartą płatniczą za wycieczkę, która nie dojdzie do skutku z powodu bankructwa biura podróży, możemy odzyskać pieniądze. Podobnie będzie z odwołanym lotem. W tym ostatnim przypadku oczywiście możemy odzyskać środki od linii lotniczych, ale po co mamy się tym zajmować, skoro może załatwić to nasz bank? Dlatego warto za towary czy usługi o znacznej wartości płacić kartą. I to nie tylko przez Internet – taki sposób płatności bezgotówkowej stanowi bowiem dodatkowe zabezpieczenie dla klienta.

Nie wszystko zakupione w Internecie podlega zwrotom

Prawo zwrotu nie przysługuje konsumentowi w odniesieniu do usług i towarów, które nie mogłyby już podlegać ponownej sprzedaży. Nie zwrócimy m. in. rzeczy spersonalizowanych, np. garnituru szytego na miarę czy bransoletki grawerowanej specjalnie dla kogoś. Nie możemy oddać także rzeczy ulegających szybkiemu zepsuciu lub mających krótki termin przydatności do użycia – np. jogurtów, wędlin, owoców. Takiemu zwrotowi nie podlegają również nagrania dźwiękowe lub wizualne albo programy komputerowe dostarczane w zapieczętowanym opakowaniu, jeżeli opakowanie zostało otwarte po dostarczeniu – np. otwarcie zafoliowanego filmu DVD. Nie oddamy też biletów na koncert, mecz, do kina czy teatru. Wejściówka na imprezę kulturalną kupiona w Internecie nie podlega zwrotowi. Podobnie rzecz się ma z biletami lotniczymi u tanich przewoźników.

(AR, MS)

 
 
 

Zaloguj się, by uzyskać dostęp do unikatowych treści oraz cotygodniowego newslettera z informacjami na temat najnowszego wydania

Zarejestruj się | Zapomniałem hasła