Aktualne wydanie
Wydanie nr 1/2025 (685)
N A P O C Z Ą T E K
5S Z O P K A NOWOROCZN A
17K R A J
20Ś W I A T
27N A N O W Y R O K
32N A K O N I E C
72Zła władza upadnie
Spojona konsumowaniem władzy koalicja rządząca dotrwa
zapewne do wyborów parlamentarnych w 2027 r.
Mniejsi partnerzy Koalicji Obywatelskiej stracili co
prawda większość wyborców, ale mając do wyboru próbę
odbudowy poparcia lub potulne trwanie, wybierają
to drugie. Nie wierzą, by inny, bardziej samodzielny
kurs dawał im szanse powodzenia. Jednocześnie klaruje
się jasny pomysł Donalda Tuska na utrzymanie
władzy: jego własna partia próbuje przesunąć się
w sferze retoryki na prawo, zostawiając lewą flankę
postkomunistom. Ten „okrągłostołowy” sojusz ma
dać większość w przyszłym Sejmie.
To strategia niepozbawiona pewnych szans powodzenia,
ale tylko pewnych. Dziś w Polsce
wiatr wieje w prawą stronę. Głębsze
sondaże pokazują miażdżącą ocenę
ekipy rządzącej. Prawica ma wielką
szansę zdobyć władzę i zawrócić
naszą Ojczyznę z drogi ku przepaści.
Sądzę, że tak właśnie się
stanie. Pamiętajmy jednak: prawicowa
większość w przyszłym
parlamencie niczego nie gwarantuje.
Nie wiemy, jak zachowają
się obie Konfederacje, czy
nie dadzą się skusić lub złamać
brutalnej ekipie budującej
w Polsce „kryptodyktaturę”.
Jeśli Polacy chcą silnego, suwerennego,
dobrze ułożonego
państwa, dominację w obozie niepodległościowym musi zachować
Prawo i Sprawiedliwość. To jedyna formacja, która
jest w stanie unieść odpowiedzialność w obliczu tak potężnych
presji. To także jedyna partia, której program to coś więcej niż
zbiór ogólnie słusznych sloganów.
Ostatnie sondaże wskazują, że PiS znów zyskuje poparcie
i to pomimo głośnych sporów wewnętrznych. To dobrze.
Propozycja konfederacka, zwłaszcza ta w wydaniu
Grzegorza Brauna, jest zwykłą hucpą, która jedynie
osłabia obóz niepodległościowy. To moda, która
w końcu minie. Ale to także ważny sygnał dla obozu
prezesa Jarosława Kaczyńskiego: wyborcy chcą
mocniejszej retoryki, chcą bardziej jednoznacznej
obrony przed zagrożeniami cywilizacyjnymi.
I tego właśnie dotyczą również owe wewnętrzne
spory w PiS. Z punktu widzenia liderów formacji nie
można ignorować wyraźnie widocznych nastrojów
społecznych. PiS ma wręcz obowiązek tak
ułożyć swoją linię przekazu, by zmaksymalizować
wynik wyborczy, musi
eksponować te elementy, które niosą,
i chować te, które obciążają.
Trzeba to jednocześnie robić w taki
sposób, by nie doprowadzić do rozłamów,
do powstania nowych bytów
politycznych. To możliwe, wystarczy
sięgnąć po sprawdzone wzorce, stawiając
w roli kandydata na premiera
kogoś, kto z jednej strony połączy
frakcje, a z drugiej da wyborcom poczucie
świeżości. Kandydaci są, fala
wzbiera. Zło w końcu upadnie.
Jacek Karnowski





