Aktualne wydanie
Wydanie nr 20/2025 (650)
N A P O C Z Ą T E K
5T E M A T T Y G O D N I A
#22 Z KAROLEM NAWROCKIM ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCYK R A J
30O P I N I E
43Ś W I A T
47H I S T O R I A
60S I E C I K U L T U R Y
63GO S P O D A R K A
68P O D R Ó Ż E
70K U C H N I A
71N A K O N I E C
72Kto stoi za najbardziej brutalną kampanią prezydencką?
O wszystkim wiedziałeś, Jarosławie” – tak zaczął
swój internetowy wpis Donald Tusk 8 maja br.
A dalej wyrzucił z siebie ciąg plugawych insynuacji
pod adresem Karola Nawrockiego. Plugawych i całkowicie
oszczerczych, bez cienia choćby związku z rzeczywistością.
Nieważne, co w tym konkretnym momencie
kierowało Tuskiem, aby chlusnąć szambem pomówień.
Nieważne, co odreagowywał. Ważne jest to, że kolejny raz
ukazał swoje prawdziwe polityczne oblicze. I prawdziwy
kształt dzisiejszego liberalizmu, za który zresztą on sam
odpowiada w ogromnym stopniu.
Zasadą polityki demokratycznej jest to, że w czasie kampanii
wyborczej kandydaci i partie starają się przekonać obywateli
swymi programami, hasłami i obietnicami. Kiedyś
narzekaliśmy, że wiele obietnic było nierealnych, niemożliwych
do zrealizowania. Ale zawsze był to przejaw oferty
pozytywnej, rozbudzenia nadziei, że będzie możliwe lepsze
życie dzięki zmianie polityki.
Ale w Polsce pojawił się Donald Tusk i jego partia. On nic
nie obiecuje. Nie ma pozytywnego przekazu. A jeśli już – wiadomo,
że to pozór, tak jak było z naprędce wymyślonym zestawem
sloganów pod nazwą „100 konkretów na 100 dni”.
On inaczej zdobywa i utrzymuje władzę. Sposobem jest wielokrotnie
już opisywana metoda rozbudzania najniższych
instynktów i nienawiści jednych grup społecznych wobec
pozostałych połączona ze stale powtarzanym kłamstwem,
że to ci inni „dzielą Polaków”.
Z kampanii na kampanię następuje zmiana jakościowa
– oczywiście na gorsze, nie na lepsze. Kiedyś Tusk i jego
obóz starali się udawać, że mają ofertę pozytywną. W swej
narracji odwoływali się do reguł i wartości, które rzekomo oni
lepiej przestrzegali. Oni sami i wspierające ich media co rusz
ogłaszały, co w polityce jest godne, a co nie, co wypada robić,
a czego nie. Zasady tej „gry” były tak określane, że Tusk i Platforma
zawsze je wygrywali, a prawica przegrywała. Było to
skuteczne w sytuacji hegemonii mediów starego typu. A także
dlatego, że w społeczeństwie żywa była wiara w liberalną
obietnicę, iż wkrótce wszyscy będą korzystać z dobrobytu
oraz równych warunków awansu społecznego.
Wiara wygasła, bo obietnica była kłamstwem, a społeczeństwo
dojrzało egoizm i niekompetencję liberalnych
elit. Wprawdzie hegemonia kartelu medialnego nadal jest
znacząca, ale została nadwerężona przez zmiany technologiczne
w branży informacyjnej. Na dodatek się okazało, że
to prawica dotrzymuje obietnic wyborczych, jest wrażliwa
na głos społeczeństwa i w ogóle jest bardziej kompetentna.
W efekcie społeczeństwo jest coraz mniej podatne na liberalną
propagandę i szantaże moralne serwowane przez media
głównego nurtu.
Właściwie społeczeństwa w liczbie mnogiej, bo to zjawisko
nie dotyczy tylko Polski. W odpowiedzi, aby utrzymać
władzę, liberalne elity coraz chętniej sięgają po gołą siłę. Bez
szczególnych starań, aby przekonać społeczeństwa do swych
racji. Widzieliśmy to przecież w Rumunii i we Francji. Donald
Tusk jest częścią tego zjawiska, choć z własnego wyboru
bardziej odrażającą ze względów etycznych i estetycznych.
Zatem to nie przypadek, że obecna kampania prezydencka
jest najbardziej brudna i brutalna ze wszystkich po 1989 r.
To konsekwencja degeneracji liberalizmu. Kandydat obozu
liberalnego Rafał Trzaskowski jest przy tym tak niepewny
swojej wygranej, że boi się konfrontacji z konkurentami i mediami.
Jeśli uczestniczy w debacie, to tylko takiej, nad którą
pełną kontrolę ma jego sztab wyborczy. A celem tej kontroli
jest przecież stworzenie nierównych i nieuczciwych warunków
dysputy. Trzaskowski boi się pójść na wywiad tam, gdzie
ktoś może zadać mu trudniejsze pytania. Jeśli wywiad, to też
tylko w kontrolowanych warunkach.
Główną bronią są zatem „kompromaty” i tak trzeba czytać
wszystkie ataki na głównego konkurenta, czyli Karola
Nawrockiego.
Sytuacja rzeczywiście przypomina metody
stosowane kiedyś na Białorusi, co podkreślają zwolennicy
Nawrockiego. Mają rację. Za sprawą Tuska i jego partii dzisiejsza
kampania wyborcza to dokładne odwzorowanie tego,
jak zdobywano władzę w republikach postsowieckich. Polityka
w Polsce w 2025 r. to powtórzenie metod Łukaszenki
i Janukowycza. Donald Tusk i liberalna oligarchia przenieśli
nas daleko na Wschód. Na bardzo dziki Wschód
Piotr Gursztyn
Hejt mnie nie złamie. Polska zwycięży!
W nowym numerze „Sieci” wyjątkowy wywiad z Karolem Nawrockim. Jestem przygotowany na twardą walkę do ostatniego dnia, do ostatniej godziny. Jestem przygotowany na walkę z kłamstwami, fake newsami, pomówieniami. Wiem, o co walczę, wiem, kto i dlaczego atakuje – mówi obywatelski kandydat popierany przez PiS.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji wPolityce.pl + Sieci: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Hejt mnie nie złamie
Mojego zwycięstwa nie chcą Bruksela, Berlin, Moskwa, Kijów. Walczy ze mną Lewica, Platforma Obywatelska, również Konfederacja zaczęła strzelać, co mnie nie cieszy. Mówię o tej potężnej presji z wielu stron, by mocno wybrzmiało, że to naprawdę jest walka o polską suwerenność. Polacy też to wiedzą – mówi Karol Nawrocki, obywatelski kandydat na prezydenta w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi.
Koncesja na blokady
Rafał Trzaskowski, który kokietował fanatyków swoimi dramatycznymi okrzykami, że „planeta płonie”, nie podejmie żadnych kroków, które mogłyby poważnie zaszkodzić jakiejkolwiek organizacji „walczącej o klimat”. Zapewne z tego rodzaju ludźmi łączy go wielu wspólnych znajomych. Być może jest wśród nich nawet Alex Soros – pisze Konrad Kołodziejski na łamach „Sieci”.
Trudne wyzwania dla nowego papieża
267. biskupem Rzymu został amerykański kardynał Robert Prevost. Przyjął imię Leona XIV. Czy uda mu się przywrócić jedność wśród katolików i uleczyć głębokie rany zadane Kościołowi w ostatnich latach? – pyta na łamach „Sieci” Grzegorz Górny.